- Platforma technologiczna, na bazie której obecnie budujemy automaty inwestycyjne, nie do końca odpowiada naszym potrzebom. Nie pozwala np. na stworzenie maszyn do handlu opcjami czy dużymi koszykami aktywów. Dlatego zdecydowaliśmy, że zastąpimy ją nowym rozwiązaniem – mówi Andrzej Endler, prezes spółki M10.
Testy trwają
Deklaruje, że firma już prowadzi rozmowy z dostawcami tego typu platform. Kilka z nich zostało poddane testom. – Jesteśmy blisko dokonania wyboru choć na razie nie podpisaliśmy jeszcze żadnej umowy - oznajmia. Twierdzi, że powinno to nastąpić na przełomie tego i przyszłego roku. Zapewnia, że inwestycja nie uszczupli zasobów gotówkowych M10. – Na tym rynku powszechną praktyką jest rozliczanie się w postaci comiesięcznego abonamentu. To model korzystny dla nas bo nie pozbawi nas pieniędzy a dodatkowo zyskamy gwarancję, że będziemy pracowali na najnowszej wersji platformy. Będziemy też mogli liczyć na wsparcie producenta przy jej eksploatacji – wskazuje Endler. Twierdzi, że docelowo M10 całkowicie „przesiądzie się" na nową platformę. Okres przejściowy, gdy spółka będzie pracowała na obu, potrwa około pół roku.
Kierowana przez Endlera spółka zadebiutowała na NewConnect na początku tego roku. Wcześniej pozyskała od inwestorów 1,6 mln papierów (sprzedała 16 mln akcji serii B po 0,1 zł). Po rozwodnieniu kapitał dzieli się na 18 mln akcji, z których 42,33 proc. należy do InQbe, wehikułu inwestycyjnego należącego do IQ Partners.
M10, dzięki pieniądzom zebranych z rynku, zbudować portfolio (ok. 20-30) automatów inwestycyjnych. To specjalne oprogramowanie wykorzystujące mikrowahania kursów różnej klasy instrumentów. Na najbardziej dojrzałych giełdach światowych, m.in. nowojorskiej, tego typu maszyny odpowiadają już za ponad połowę obrotów. W Warszawie, ze względu na ograniczenia technologiczne Warsetu, automaty nie są popularne. Dopiero nowy system giełdowy umożliwi rozwój tego typu handlu.
Gorsze wyniki
Niedoskonałości technologiczne obecnie używanej platformy sprawiły, że M10 nie udało się w zaplanowanym harmonogramie stworzyć automatów, które potrafiłyby zarabiać na siebie. Firma najpierw testuje je inwestując własne pieniądze na różnych giełdach, przede wszystkim nowojorskiej. W III kwartale wypracowała na tego typu działalności stopę zwrotu wynoszącą minus 2,88 proc. Stratę tłumaczy gwałtownym osłabieniem złotego wobec dolara w poprzednim kwartale (dolar zyskał aż 6,2 proc.).