W sumie blisko 40 tysięcy.
A co z kosztami - czy głównym ich źródłem są technologie i rozliczenia z wydawcami?
Rzeczywiście bardzo istotną pozycją są koszty wytworzenia tej platformy. Wydawać by się mogło, że to mała aplikacja na telefonem. Ale za nią stoi ogromny "kombajn", importujący codziennie nowości wydawnicze, synchronizujący formaty urządzeń ect. Platforma kosztowała nas już kilkanaście milionów złotych, więc jest to też bariera wejścia na ten rynek. Po drugie - koszty licencji. Płacimy wydawcom za przeczytane książki. Szczegółów rozliczeniowych nie możemy ujawniać, ale generalnie aktywność czytelnika wprost przekłada się na przychody wydawcy.
Przejdźmy do kwestii zadłużenia spółki. Z raportów za 2017 r. wynika, że kapitały własne wynosiły około 0,5 mln zł, a dług krótko i długoterminowy przekraczał 9 mln zł. Udało się poprawić te wskaźniki?
Sprawozdanie finansowe przypada zawsze na konkretny moment, niekoniecznie optymalny z punktu widzenia pokazywania inwestorom kondycji finansowej spółki. W naszym przypadku, od razu po sprawozdaniu - w styczniu i lutym - przygotowaliśmy emisję akcji i relacja zadłużenia do kapitału uległa już poprawie. Ponadto w czerwcu odbędzie się walne zgromadzenie i skonwertujemy części długu na akcje. W efekcie do września wszystko powinno się uprawomocnić i te proporcje powinny być zdecydowanie lepsze.
Rzeczywiście, do tej pory dług był głównym źródłem finansowania rozwoju naszej spółki. Znaczącą część środków przeznaczyliśmy chociażby na zakup czytników. To zadłużenie nie zostało więc "przejedzone" na wysokie gaże czy drogi marketing, ale przeznaczone na zwiększenie bazy użytkowników. Rozkręcenie tego rynku to niemały wysiłek, a my w znacznej mierze mamy go już za sobą.