Rząd Prawa i Sprawiedliwości może w ogóle nie opublikować strategii wdrożenia sieci komórkowej kolejnej generacji 5G – wynika z nieoficjalnych informacji „Parkietu". Chodzi o ostateczną wersję tzw. „Planu dla 5G w Polsce", która miała zostać opublikowana przez Ministerstwo Cyfryzacji do końca 2018 r.
Teraz okazuje się, że publikacji tego dokumentu, który powinien powstać, aby nie tylko uczynić zadość oczekiwaniom Brukseli i wytycznym, aby każdy kraj miał strategię do końca 2017 r., ale też dać inwestorom, w tym prywatnym operatorom, czytelny wyraz intencji państwa w tej kwestii, może nie być wcale.
Powód to przedwyborcze wyrachowanie. Chodzi o to, że środowiska zwalczające telefonię komórkową i podnoszące, że jest ona szkodliwa dla zdrowia z powodu promieniowania nadajników (PEM), zaczęły coraz silniej przebijać się z komunikatami i używać hasła „5G" jako zamiennika dla „PEM".
O rzekomym złym wpływie 5G opowiada fanom znany celebryta od metod naturalnych Jerzy Zięba. 5G zajmują się już posłowie. W ub.r. pytania na ten temat stawiał ministrowi Markowi Zagórskiemu Adam Andruszkiewicz (dziś wiceminister cyfryzacji). W styczniu br. pojawiła się interpelacja grupy posłów Kukiz'15 również kierowana do ministra cyfryzacji. Na tle kolegów z klubu wyróżnił się Robert Majka domagający się w interpelacji skierowanej do premiera Mateusza Morawieckiego odpowiedzi na pytania o wpływ technologii na dzietność Polaków. Obśmiany przez dziennikarzy napisał na Twitterze: „ten się śmieje, kto się śmieje ostatni", i zamieścił link do wywiadu z Barrie Trowerem, który podaje się za fizyka i byłego pracownika brytyjskich służb specjalnych, a od lat głosi tezy o szkodliwości technologii radiowych: Tetry, wi-fi czy ostatnio właśnie 5G.
Szum wokół 5G jest coraz większy. Na razie minister cyfryzacji Marek Zagórski nadal sporo mówi o 5G i zaletach tej technologii, ale nie jest wykluczone, że nawiązań do tego tematu będzie coraz mniej.