Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji przedstawiła stanowisko w sprawie UPC, Multimediów, Vectry, Netii, Inei i łódzkiej kablówki Toya. Stanowisko to sprowadza się do stwierdzenia, że regulacje są zbędne, ponieważ nie ma popytu na dostęp do kabli telekomunikacyjnych w budynkach. Zdaniem KIGEiT jest też wątpliwe, czy decyzje, których projekty przedstawił UKE, przyniosą jakikolwiek skutek poza nakładami, które kablówki będą musiały ponieść, aby przygotować się do „ewentualnego zapewnienia dostępu".

Izba jako dowód na potwierdzenie tezy o braku zainteresowania infrastrukturą pokazuje treść projektu decyzji, którą UKE chce zwolnić z kolejnych regulacji Orange Polska (na tzw. rynku LLU). Dziwi się też, że Orange nie podlega tej samej regulacji co kablówki.

KIGEiT podniósł także, że UKE może już rozstrzygać spory o dostęp do kabli na podstawie art. 139 prawa telekomunikacyjnego. A skoro tego nie robi – wnioskuje Izba – to znaczy, że takich sporów nie ma. W podobnym tonie wypowiadają się sami operatorzy. W ich stanowiskach art. 139 prawa telekomunikacyjnego pojawia się w innym kontekście. Netia, obecnie jedyna giełdowa firma, którą objąć mają regulacje (z Grupy Cyfrowy Polsat), uważa, że UKE źle dobrał podstawę prawną, ponieważ aby to zrobić, musiałyby się toczyć spory międzyoperatorskie o dostęp do infrastruktury. Uważa też, że aby na podstawie tego przepisu przygotować „ofertę ramową" – którą jej zdaniem są mechanizmy zapisane w decyzjach, UKE powinien najpierw przeprowadzić analizę rynku i dopiero na podstawie jej wyników nakładać obowiązki regulacyjne.

Z kolei UPC Polska w obszernym stanowisku przekonuje, że art. 139 ust. 1b prawa telekomunikacyjnego został przyjęty przez Sejm w trybie niezgodnym z Konstytucją RP i jeśli Trybunał Konstytucyjny to potwierdzi, operatorzy będą mieli roszczenia wobec Skarbu Państwa.