W czwartek akcje Comarchu lekko drożały, ale daleko im było do odrobienia strat po mocnej, środowej przecenie. Wtedy po południu na rynek trafiła informacja, że ZUS rozwiązał część umowy z Comarchem. Uzasadnił to tym, że spółka nie zaliczyła dwukrotnie weryfikacji gotowości do przejmowania kluczowych usług. W związku z tym naliczył jej ponad 24 mln zł kary (10 proc. ustalonego w umowie wynagrodzenia). Comarch z ZUS się nie zgadza. Przekonuje, że częściowe wypowiedzenie umowy przez ZUS nie będzie miało znaczącego wpływu na wyniki i działalność operacyjną spółki w 2019 r. W czwartek po południu podała, że nie zamierza zawiązywać rezerwy na karę od ZUS.
Dwóch się bije, trzeciego nie będzie
Twórcą systemu IT dla ZUS jest Asseco i to ono wcześniej świadczyło usługi jego utrzymania. Wobec problemów Comarchu to właśnie na rzecz Asseco ZUS przekazał problematyczne usługi – do czasu znalezienia nowego wykonawcy. Pytanie tylko, czy do tego dojdzie.
– Sytuacja pozostanie dynamiczna w najbliższym czasie, a tym trudniej prognozować, co stanie się w średnim terminie. Zakładam, że Asseco będzie kontynuować prace utrzymaniowe, o których mowa, przez pewien okres, np. przez rok, a w średnim okresie zarówno Comarch, jak i Asseco, nie tracą szans na świadczenie tych usług – mówi Dominik Niszcz, analityk Raiffeisena. Nie sądzi, aby pojawił się inny kandydat poza dwoma wymienionymi spółkami, bo – jak widać po trudnościach Comarchu – to bardzo wymagający kontrakt.
Przekazanie przez ZUS części tzw. metryk na rzecz Asseco zakładał scenariusz Konrada Księżpolskiego, dyrektora działu analiz Haitong Banku.
– Mój scenariusz się sprawdził, tylko że Asseco obniżyło cenę, a ja zakładałem, że cena się nie zmieni – dodaje ekspert. ZUS informuje, że w zakresie metryk ceny Asseco spadły o 30 proc., a w obszarze integratorskim o 15 proc.