Notowania ropy naftowej dzisiaj stabilizują się, jednak i tak znajdują się na drodze do zakończenia już drugiego tygodnia zniżką – cena ropy gatunku Brent obecnie oscyluje w okolicach 82,40 USD za baryłkę, z kolei notowania ropy WTI poruszają się niewiele powyżej poziomu 76 USD za baryłkę. Optymizm, który przetacza się w tym tygodniu przez globalne rynki finansowe, nie wystarcza notowaniom ropy do zwyżek. Inwestorzy ewidentnie mają obawy co do popytu na ten surowiec w bieżącym roku.
Obecnie trwa wyczekiwanie przede wszystkim na dane dotyczące popytu na ropę i paliwa w Chinach. Można wręcz rzec, że tegoroczna sytuacja na rynku ropy naftowej będzie w największym stopniu zależała od sytuacji w Państwie Środka. Wynika to z faktu, że w gospodarkach zachodnich trwa spowolnienie gospodarcze i widoczny jest spadek popytu na paliwa (w USA tę sytuację potwierdziły dodatkowo dane dotyczące wzrostu zapasów paliw).
Z kolei w Chinach sytuacja była trudna w ostatnich latach ze względu na liczne restrykcje pandemiczne – natomiast w tym roku ma ona szansę być dużo lepsza ze względu na rezygnację tamtejszych władz z polityki „zero tolerancji wobec Covid-19” oraz otworzenie granic 8 stycznia. Kilka dni temu w Chinach zakończyły się obchody Nowego Roku Księżycowego, a obecnie inwestorzy z niecierpliwością wyczekują konkretnych danych pokazujących, czy w styczniu ożywienie na rynku paliw w tym kraju stało się faktem.
Notowania ropy naftowej WTI – dane dzienne
Tymczasem w Europie wyczekiwanie dotyczy także decyzji państw Unii Europejskiej w kwestii limitów cenowych na paliwa importowane z Rosji drogą morską. Na razie rozbieżności dotyczące proponowanych maksymalnych cen są spore – niektóre państwa, w tym Polska, naciskają na jak najniższe limity w celu maksymalnego uderzenia w rosyjską gospodarkę. Inne obawiają się zbyt niskich limitów, aby utrzymać dostęp do rosyjskich paliw w razie potrzeby i zapobiec sytuacji, w której Rosja zupełnie odcina się od eksportu ropy do UE. Niemniej, na razie wiele wskazuje na to, że kraje UE raczej potraktują Rosję łagodniej w tej kwestii niż w kwestii limitów dotyczących cen samej ropy naftowej, wprowadzonych w grudniu – bowiem Rosja póki co pozostaje ważnym eksporterem paliw do Europy, a całkowita rezygnacja z dostaw z tego kraju mogłaby doprowadzić do zwyżek cen paliw w państwach UE i problemów z walką z inflacją.