Wynika to z faktu, że trwa nadal niepewność związana z sytuacją w Ukrainie, a na rynek docierają zarówno niepokojące informacje na temat spadającej podaży ropy, jak i te związane z obniżonym popytem na ten surowiec (głównie w Chinach).
Najnowsze dane OPEC+ pokazują, że konflikt w Ukrainie wyraźnie przełożył się na podaż ropy z Rosji, co z kolei wpłynęło na ogólny bilans produkcji w ramach porozumienia naftowego OPEC+. Według najnowszego raportu rozszerzonego kartelu w marcu produkcja ropy w Rosji znalazła się na poziomie 10,018 mln baryłek, czyli o 300 tys. baryłek poniżej oficjalnego limitu. A ponieważ Rosja nie jest jedynym krajem mającym problemy z wydobyciem ropy, łącznie wszystkie kraje OPEC+ w marcu produkowały o 1,45 mln baryłek dziennie mniej, niż mogły w ramach limitów związanych z porozumieniem naftowym.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna oczekuje zresztą, że spadek produkcji ropy naftowej w Rosji jeszcze się pogłębi. Według tej organizacji w kwietniu zniżka wydobycia w tym kraju ma wynieść 1,5 mln baryłek dziennie, a w maju dodatkowo podwoić się do 3 mln baryłek dziennie. Ma to być rezultat narzucanych na Rosję sankcji, jak również po prostu unikania rosyjskiej ropy przez niektórych kupujących (część dużych firm handlujących surowcami już zapowiedziała ograniczenie zamówień na rosyjską ropę od połowy maja).