Początek tygodnia przyniósł dynamiczne zwyżki cen ropy, które doprowadziły ceny do wieloletnich maksimów. Zarówno notowania europejskiej ropy Brent, jak i amerykańskiej WTI podczas poniedziałkowej sesji sięgnęły 130 USD za baryłkę.
Kluczowym tematem, związanym z wyceną ropy naftowej, jest obecnie kwestia (wciąż potencjalnych) sankcji na import ropy naftowej z Rosji. Pomysł ten forsują przede wszystkim Stany Zjednoczone, które próbują przekonać do niego także kraje Europy.
Nietrudno się jednak domyślić, dlaczego Europa jest mniej entuzjastycznie nastawiona do tego planu – w końcu wiele krajów Starego Kontynentu importuje duże ilości ropy z Rosji, więc zatrzymanie zamówień istotnie mogłoby wpłynąć na ich wewnętrzne rynki paliw. (Chociaż warto tu przy okazji zaznaczyć, że wiele państw ma własne rezerwy ropy na wypadek takiej sytuacji). Z kolei USA są w dużo bardziej komfortowej sytuacji ze względu na mocno rozwinięty sektor wydobycia ze skał łupkowych oraz import ropy głównie z Kanady. Z tej przyczyny wiele wskazuje, że USA są gotowe do narzucenia sankcji nawet samodzielnie.
Na rynku pojawiają się spekulacje na temat rychłych rozmów na wysokim szczeblu między USA a Arabią Saudyjską. Chociaż nie padają żadne konkretne deklaracje, to nie jest tajemnicą, że świat zachodni próbuje oszacować, na ile byłby w stanie poradzić sobie bez rosyjskiej ropy.