Cena ropy naftowej zdaje się ostatnio podlegać większym wahaniom. Z jednej strony mamy OPEC+, który nie jest w stanie dostarczyć na rynek tyle ropy, ile się zadeklarował, a z drugiej strony potencjalny konflikt na Wschodzie lub jego brak także może generować zmienność.
W momencie, gdy zagrożenie zrobiło się bardzo realne, cena ropy naftowej WTI podskoczyła powyżej 95 USD, co oznaczało cenę najwyższą od 2014 r. Tylko od początku roku cena ropy WTI wzrosła o około 25 proc., co czyni ten surowiec jednym z silniej rosnących aktywów.
W połowie tygodnia jednak cena ropy zdaje się cofać z siedmioletnich maksimów. Może mieć to związek ze zmniejszeniem obaw o zakłócenie przepływów surowców energetycznych z Rosji w momencie konfliktu z Ukrainą. Media donoszą też, że niektóre jednostki wojskowe powróciły do baz, co może oznaczać deeskalację konfliktu. Rosja jest jednym z największych producentów ropy o mocy przerobowej ok. 11,2 mln baryłek dziennie, a analitycy ostrzegali, że potencjalne zakłócenia w dostawach mogą spowodować wzrost cen ropy powyżej 100 USD. Tymczasem OPEC i jego sojusznicy z trudem realizują cele produkcji, mimo że zobowiązali się do jej zwiększenia o 400 tys. baryłek dziennie do marca. IEA wskazała, że niedobór produkcji OPEC+ w stosunku do celu wzrósł w styczniu do 900 tys. baryłek dziennie.