Z jednej strony przyczyną było bardzo pokaźne pozycjonowanie inwestorów instytucjonalnych na zwyżki cen surowca, co oznacza, że posiadali oni rekordowe ilości kupionych kontraktów terminowych pozwalających zarobić, gdy ropa zdrożeje, a co za tym idzie – w przeciwnym wypadku, który miał miejsce, musieli oni te kontrakty szybko odsprzedawać, wywołując ruch spadkowy.

Kolejnym powodem jest zwiększająca się produkcja surowca w Stanach Zjednoczonych wraz ze wzrostem liczby aktywnych wież wiertniczych. Połączenie wzrostu produkcji z USA z brakiem pełnego wypełnienia cięcia produkcji ze strony OPEC i krajów spoza tej organizacji łącznie spowodowało przesunięcie ceny równowagi w dół.

Aktualnie sytuacja zaczyna wyglądać jeszcze ciekawiej, ponieważ w USA wraz z przyspieszającą gospodarką zaczyna się pojawiać wzmożony popyt na produkty pochodzące z ropy, w tym na benzynę, której zapasy ostatnio spadły, a rafinerie pracują na wysokich obrotach – najwyższych od prawie trzech lat. W długim terminie warto także zwrócić uwagę na to, jak prezentuje się krzywa terminowa. Otóż w dalszych seriach kontraktów możemy obserwować tzw. backwordation, co oznacza, że od pewnego momentu kolejne kontrakty terminowe na następne miesiące są tańsze, a nie droższe (contango). To z kolei, w długim terminie, powinno powodować efekt wypychania zapasów i likwidację czynnika, który stał ostatnio za spadkiem cen surowca na rynku.