Co więcej, inwestorzy instytucjonalni systematycznie rezygnują z posiadania kontraktów, które pozwoliłyby zarobić na wzroście cen złota. Według raportu, który pokazuje stan posiadania liczby kontraktów, inwestorzy instytucjonalni od pięciu tygodni redukują tzw. pozycje długie. Oznacza to spadek zaangażowania w kupione kontrakty na wzrost cen złota z poziomu 229 476 sztuk na początku czerwca do 129 780 sztuk na początku lipca.

Główną przyczyną spadku zainteresowania żółtym metalem ma być wzrost rentowności amerykańskich obligacji z jednocześnie utrzymującymi się na niskich poziomach oczekiwaniami inflacyjnymi w przyszłości.

Oznacza to, że realne oprocentowanie wędruje na wyższe poziomy, podczas gdy złoto nie niesie ze sobą żadnego oprocentowania, a i nie będzie chronić przed inflacją, ponieważ ta ma spadać w USA w dłuższym terminie, a nie rosnąć.

Wydaje się, że dopiero gdy w Stanach Zjednoczonych pojawiłby się czynnik podbijający długoterminowo inflację (w końcu plan Trumpa) lub zrzucający rentowności tu i teraz, złoto mogłoby powrócić do łask inwestorów.

Do tego czasu może nadal pozostawać pod presją wraz z drugim z głównych metali szlachetnych, czyli srebrem.