Uncja metalu kosztuje obecnie niemal 1300 dolarów i dobija do tegorocznych maksimów. Zwyżki były reakcją na zaostrzenie konfliktu na linii USA–Korea Północna. Wzrost ryzyka geopolitycznego sprawił, że blask odzyskały aktywa uważane za najbezpieczniejsze. Nie tylko złoto. Aż o 5 proc. zdrożało srebro i na zamknięciu sesji w piątek kosztowało ponad 17,1 dolara. Zyskały również platynowce – platyna ponad 2 proc. i kosztuje 987 dolarów, a pallad niecałe 2 proc. i kosztuje 895 dolarów za uncję.

Potencjał do kontynuacji tak silnego trendu w najbliższych dniach jest już raczej ograniczony. W tej chwili nie wydaje się, żeby konflikt na linii USA–Korea Północna szybko przyjął większe rozmiary. Razem z nim nie powinna więc istotnie rosnąć cena złota.

Czy to oznacza, że w najbliższych dniach możemy się spodziewać silnego odwrotu na kursach metali szlachetnych? Wydaje się, że nie. Żadna agencja wywiadowcza nie jest w stanie przewidzieć planów Kim Dzong Una. Co prawda przejście w konflikt militarny pozostaje ostatnim możliwym scenariuszem, jeśli jednak przywódca Korei Północnej nie cofnie się w prowokacjach, cały świat będzie oczekiwał na reakcję Donalda Trumpa. Jeśli prezydent USA nie odpowie, krytycy zarzucą mu bierność. A tego z pewnością by nie chciał. Dlatego ryzyko geopolityczne pozostanie bardzo wysokie, a cena złota ma świetną szansę, żeby przebić 1300 dolarów za uncję i utrzymać się powyżej tego poziomu.