Według wczorajszego raportu banku Goldman Sachs, może być to aż 23 proc. ogólnego przerobu, który wynosi 4,1 mln baryłek dziennie. Ich powrót na rynek może potrwać nawet kilka tygodni. Niektóre z nich, jak chociażby ta w Port Artur w Teksasie, która dotychczas przerabiała 603 tys. baryłek dziennie, została podtopiona, co ograniczyło jej moce do 40 proc. dziennego stanu. Sytuacja zmienia się dynamicznie, więc szkody mogą być większe. Co dalej? Na rynku już pojawiają się spekulacje o większej aktywności traderów w Azji, którzy wykorzystują obecną sytuację do operacji zakładających kupno przetworzonego już surowca w azjatyckich rafineriach i wysyłanie go statkami do USA.
Wczoraj API (Amerykański Instytut Paliw) opublikował cotygodniowe dane nt. zapasów ropy, które nie uwzględniają jeszcze ostatnich wydarzeń (Harvey uderzył dopiero w ostatnich dniach). Zapasy nieoczekiwanie spadły aż o 5,8 mln baryłek, podczas kiedy szacunki rynku opiewały na 2 mln. Dzisiaj o godz. 16:30 poznamy dane Departamentu Energii. Założenia mówią o spadku zapasów ropy o 1,9 mln baryłek.
Na wykresie FOIL zniżka trwa nadal, a ceny nie zdołały powrócić ponad poziom dołka z 17 sierpnia (46,44 USD/brk). Teoretycznie, zatem ruch może być kontynuowany. Na szerszym ujęciu uwagę zwraca 6-miesięczny kanał spadkowy w którym cały czas pozostajemy, oraz zachowanie się dziennego wskaźnika MACD.
Miedź: Chwilowa pauza w zwyżkach, czy początek większej korekty?
Wykres dzienny FOIL