Wczorajsza sesja na rynku ropy naftowej była bardzo nerwowa. Do południa notowania tego surowca dynamicznie rosły, w wyniku czego cena amerykańskiej ropy WTI przekroczyła poziom 71 USD za baryłkę, natomiast notowania europejskiej ropy Brent wzbiły się ponad poziom 79 USD za baryłkę. Niemniej, w drugiej połowie dnia ceny surowca zaczęły gwałtownie spadać i zakończyły całą sesję na minusie – w przypadku ropy WTI tuż powyżej poziomu 69 USD za baryłkę, a w przypadku ropy Brent nieznacznie poniżej 78 USD za baryłkę.
Duży wpływ na wahania cen ropy podczas wczorajszej sesji miały doniesienia pogodowe z Zatoki Meksykańskiej. Wczoraj na wybrzeże USA dotarł huragan Gordon, który wcześniej przyczynił się do ewakuacji pracowników niektórych platform wydobywczych w tym regionie. Siła tej tropikalnej burzy okazała się jednak dużo mniejsza niż oczekiwano jeszcze na początku wczorajszego dnia, co przełożyło się na relatywnie niewielki wpływ Gordona na produkcję ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. To musiało wywołać żywą reakcję spekulantów na rynku ropy naftowej, którzy we wczesnych godzinach wtorkowej sesji powiększali pozycje długie, by potem je masowo zamykać.
W międzyczasie, na rynku ropy pojawiły się spekulacje dotyczące możliwego spadku popytu na ropę naftową przy obecnych jej cenach – już dość wysokich na tle ostatnich miesięcy. Ten efekt wyhamowania popytu na paliwa miał już miejsce w momencie, gdy ceny ropy osiągały tegoroczne szczyty. Tym samym, czynnik ten ogranicza potencjał wzrostowy cen ropy naftowej.
Tymczasem dzisiaj rano agencja Reuters doniosła, że według nieoficjalnych źródeł, Arabia Saudyjska celuje w utrzymywanie cen ropy naftowej w przedziale 70-80 USD za baryłkę. To sugeruje, że kraj ten będzie aktywnie dążył do zachowania tego zakresu notowań, być może współpracując z innymi producentami ropy naftowej.