Na konferencji na ogół pada wiele ciekawych komentarzy ze strony kluczowych osobistości na globalnym rynku ropy. Już na początku konferencji potwierdziło się, że pomiędzy USA a OPEC istnieją dyplomatyczne zgrzyty. Zwrócono uwagę na nieobecność ministrów ds. ropy naftowej z Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu – mimo że oboje tłumaczyli to innymi, równie ważnymi, obowiązkami, to w ich postawie wypatrywano drugiego dna. Ponadto sekretarz generalny OPEC Mohammed Barkindo wprost powiedział, że na porozumieniu naftowym kartelu skorzystali w dużej mierze Amerykanie, ponieważ to OPEC dzięki cięciom produkcji ustabilizował ceny ropy na świecie. USA i OPEC mają inne zdanie na temat preferowanej polityki naftowej. Władze USA od dłuższego czasu nawołują do dużej produkcji i obniżania cen ropy na świecie (a to m.in. w niskich cenach paliw Donald Trump upatruje szansy na swoją reelekcję). Z kolei państwom OPEC niższe ceny ropy naftowej nie są na rękę, zważywszy na ogromne uzależnienie ich wpływów budżetowych od przychodów z eksportu tego surowca. Obie strony krytykują się nawzajem i nie modyfikują swojej polityki. W rezultacie USA planują nadal zwiększać produkcję ropy naftowej, zaś OPEC wyraził zamiar trzymania się cięć produkcji zawartych w porozumieniu naftowym. ¶
Dorota Sierakowska, analityk, DM BOŚ