Sytuacja na rynku ropy naftowej nadal rozwija się na korzyść strony popytowej. Ceny tego surowca znajdują się już na nowych tegorocznych maksimach. W przypadku ropy naftowej WTI są to okolice niemal 77 USD za baryłkę, zaś w przypadku ropy Brent jest to rejon prawie 78 USD za baryłkę.
Zwyżka cen ropy naftowej w ostatnich dniach to w dużej mierze efekt zaskoczenia, jakie inwestorom zaserwowały kraje OPEC+. W miniony czwartek przedstawiciele rozszerzonego kartelu rozpoczęli swoje cykliczne spotkanie, które miało przynieść efekt w postaci przedłużenia planu stopniowego zwiększania produkcji ropy naftowej na kolejne miesiące. To, co miało być formalnością, okazało się jednak nieosiągalne. W OPEC+ mieliśmy bowiem do czynienia a brakiem jednomyślności w sprawie limitów produkcji na kolejne miesiące, co poskutkowało na początku przedłużeniem rozmów na piątek i potencjalnie poniedziałek – zaś wczoraj już zerwaniem wszelkich negocjacji.
Jeszcze wczoraj rano wydawało się, że państwa OPEC+ jednak wypracują kompromis. Zresztą, tego uczyła inwestorów historia dotychczasowej współpracy krajów rozszerzonego kartelu. O ile czasem zdarzały się zgrzyty na linii Arabia Saudyjska – Rosja, to były one jednak często łagodzone.
Tym razem w opozycji do decyzji wszystkich pozostałych krajów stanęły Zjednoczone Emiraty Arabskie, które nalegały na to, aby na razie zadecydować jedynie o wielkości produkcji w sierpniu, zaś później zmodyfikować metodę wyliczania produkcji ropy naftowej w ramach porozumienia naftowego. ZEA nalegają na podwyższenie bazy, służącej do wyliczeń ich indywidualnych limitów produkcji ropy naftowej.
Państwa OPEC+ nie tylko zerwały negocjacje, ale również nie ustaliły kolejnej daty spotkania, co jest tym większym zaskoczeniem i tym bardziej budzi presję na wzrost cen ropy naftowej na globalnym rynku – jednak raczej tylko krótkoterminowo.