[b]Każda firma, która chce importować gaz do Polski, musi spełniać ustawowe warunki, dotyczące zapewnienia odpowiednich rezerw tego surowca. Mimo że wiele firm chciało sprowadzać błękitne paliwo, to brak dostępu do magazynów (wszystkie należą do PGNiG), uniemożliwiał im takie działania. Czy dziś jest inaczej? [/b]
Sytuacja istotnie się zmieniła. Pod koniec ubiegłego roku w ramach PGNiG wydzieliliśmy oddział, który zarządza magazynami. W maju tego roku wysłaliśmy wstępne i niewiążące zapytania do 14 zarejestrowanych w Polsce firm, zajmujących się sprzedażą gazu, dotyczące zapotrzebowania poszczególnych spółek na pojemności magazynowe. Pojawiły się też ogłoszenia w ogólnokrajowej prasie i na stronach internetowych URE i PGNiG. Uzyskaliśmy kilka odpowiedzi. Prowadziliśmy też konsultacje społeczne związane z poszczególnymi zapisami regulaminu świadczenia usług magazynowania. Od 1 do 31 lipca czekaliśmy już na wiążące oferty, w których należało określić pojemności, jakie się chce zarezerwować. I co się okazało? Żadna firma, poza PGNiG, nie zgłosiła zapotrzebowania na zaoferowane przez nas 627 mln m sześc. pojemności.
[b]Dlaczego tak się stało?[/b]
Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony tą sytuacją, zwłaszcza że wcześniej dość powszechnie narzekano na brak możliwości magazynowania gazu w Polsce, a w konsekwencji i na brak możliwości jego importu. Teraz praktycznie każdy mógł złożyć wiążącą ofertę, a mimo to nie było chętnych nawet na 1 mln m sześc. pojemności, czyli minimalny pakiet, jaki można było zarezerwować i który uprawniałby do importu około 25 mln m sześc. gazu.
[b]Może za szybko przeprowadziliście całą procedurę? [/b]