Cena miedzi na giełdzie londyńskiej sięgnęła wczoraj przed południem 8009,75 USD za tonę, najwyższego poziomu od sierpnia 2008 r. Choć po południu spadała (na zamknięciu sesji wynosiła „tylko” 7990 USD/t), to dla inwestorów liczyło się, że powróciła ona do pułapu sprzed upadku banku Lehman Brothers. Niektórzy analitycy uważają, że kurs miedzi może jeszcze wzrosnąć.
[srodtytul]Ożywienie rozstrzygnie[/srodtytul]
– 8 tys. USD za tonę to ważna psychologiczna granica. Jej przekroczenie zainteresuje rynkiem miedzi część inwestorów. W krótkim terminie może więc dojść do kolejnych zwyżek wywołanych spekulacją – mówi „Parkietowi” Eugen Weinberg, starszy analityk surowcowy z Commerzbanku. Wczorajsza zwyżka ceny miedzi to, zdaniem ekspertów, wciąż reakcja na dobre dane makroekonomiczne z USA opublikowane w piątek (wzrost liczby zatrudnionych o 162 tys.) oraz w poniedziałek (wzrost indeksu ISM dla sektora usług do 55,4 pkt). Wczoraj na Londyńskiej Giełdzie Metali odbyła się pierwsza poświąteczna sesja. Rynek kształtowały więc optymistyczne nastroje związane z nadziejami na ożywienie gospodarcze.
To, czy zwyżki będą kontynuowane w średnim i dłuższym terminie, zależeć będzie w dużej mierze od tego, czy nadzieje na ożywienie się spełnią. – Teraz rynek jest przegrzany. W drugiej połowie roku ceny mogą więc spaść. Zwłaszcza jeśli ożywienie okaże się wolniejsze od prognoz. Wycofywanie się przez rządy ze stymulowania gospodarek – zarówno w USA, jak i w Chinach – doprowadzi do zmniejszenia aktywności budowlanej, co uderzy w popyt. Chiny będą zaś mniej importować, gdyż będą zużywać swoje duże zapasy – twierdzi Weinberg.
Wielu analityków nie zgadza się jednak z takimi prognozami. Wskazują oni, że ożywienie gospodarcze wciąż będzie napędzało popyt na miedź. – Spodziewamy się, że w 2010 r. i 2011 r. światowe zapasy miedzi będą się kurczyły, gdyż popyt będzie się zwiększał z powodu ożywienia gospodarczego, a podaż będzie wciąż ograniczona. Wzrosną więc ceny – uważa Max Layton, analityk z Macquarie Bank.