Niedawna próba sprzedania większościowego pakietu akcji Anwilu nie powiodła się. Udowodniła jednak, że istnieje spore zainteresowanie poszczególnymi częściami produkcyjnymi zakładów z Włocławka.
– Alternatywą wobec zbycia Anwilu w całości może być sprzedaż poszczególnych jego części – powiedział nam już ponad miesiąc temu Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes Orlenu ds. finansowych. Również zdaniem analityków to najlepszy i przez to najbardziej prawdopodobny scenariusz, ponieważ szanse na znalezienie kupców na wyodrębnione aktywa wydają się większe niż na całą spółkę.
Problem w tym, że wydzielenie zorganizowanych części firmy może według ekspertów potrwać kilka lub nawet kilkanaście miesięcy. Z pewnością łatwiej byłoby przeprowadzić taki proces, gdyby Anwil miał jednego, a nie wielu akcjonariuszy.
Dlatego też w Orlenie pojawiła się koncepcja wykupienia pozostałych akcjonariuszy chemicznej spółki. – Być może to właśnie będzie pierwszy ruch, który będziemy chcieli wykonać, zanim dokonamy wydzielenia poszczególnych części Anwilu – zapowiedział Jędrzejczyk.
Chodziłoby zatem o odkupienie papierów Anwilu m.in. od Skarbu Państwa, który ma 5,56 proc. akcji, oraz od Energi posiadającej pakiet 4,15 proc. papierów. Pozostałe 5,5 proc. walorów Anwilu należy do drobnych akcjonariuszy. Ministerstwo już wcześniej deklarowało, że chętnie pozbędzie się akcji chemicznej firmy wtedy, gdy swoje papiery sprzedawać będzie Orlen. Na wykupienie mniejszościowych akcjonariuszy Orlen musiałby zarezerwować ok. 200 mln zł. Wynika to z tego, że za pakiet blisko 85 proc. walorów Anwilu sam chciał ponad 1 mld zł.