- Kiedy umowa sprzedaży zostanie podpisana, PGE będzie kontrolowała ponad 42 proc. segmentu wytwarzania energii elektrycznej w Polsce oraz będzie miała 44 proc. udziału w sektorze dystrybucji energii elektrycznej. Dzięki temu zbilansuje się podaż i popyt na energię ze strony PGE - wyjaśnia Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK.
- Naszym zdaniem cena w planowanej transakcji jest dość niska. Jeżeli Energa, tak jak zapowiada jej prezes, Mirosław Bieliński, osiągnie w 2010 r. 1,2 mld zł EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację), to cena jest równa siedmiokrotności wskaźnika EV/EBITDA. To dolny poziom przedziału cenowego, który obowiązuje zazwyczaj przy przejęciach spółek dystrybucyjnych. Jeżeli jeszcze dodatkowo uwzględnimy zapowiadane przez zarząd PGE efekty synergii, to wskaźnik wyceny do EBITDA spada do 6,4 - komentuje analityk. Zdaniem Pawła Puchalskiego, zapowiadane przez PGE wprowadzenie Energi na giełdę jest rozsądnym pomysłem.
Inwestorzy giełdowi bez entuzjazmu podeszli do informacji o tym, że to PGE ma przejąć Energę. Do godziny 11:35 notowania grupy energetycznej spadły o 0,04 proc., do poziomu 23,89 zł za akcję.