Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo poinformowało, że może być zmuszone do ograniczenia bądź całkowitego zaprzestania dostaw gazu ziemnego do części krajowych odbiorców.
Powodem są przedłużające się negocjacje polsko-rosyjskie dotyczące aneksu do kontraktu jamalskiego przewidującego zwiększenie importu surowca z kierunku wschodniego. – Na pewno nie zmniejszymy dostaw dla klientów indywidualnych, służby zdrowia i lokalnych ciepłowni. Może za to zabraknąć gazu dla odbiorców przemysłowych – mówi Michał Szubski, prezes PGNiG.
[srodtytul]Brakuje 1,5 mld m sześc.[/srodtytul]
PGNiG szacuje, że w związku z wykorzystaniem całości zakontraktowanego od Gazpromu wolumenu surowca na ten rok (7,45 mld m sześc.), spodziewa się jego deficytu już w trzeciej dekadzie października. Z drugiej strony gaz pochodzący z wydobycia krajowego (4,2 mld m sześc. rocznie), podziemnych magazynów gazu (1,3 mld m sześc.) oraz importu z kierunku zachodniego (niespełna 1 mld m sześc.) nie będzie w stanie zaspokoić zapotrzebowania zgłaszanego przez wszystkich klientów (roczne zużycie to ok. 14 mld m sześc.).
– Szacujemy, że w 2010 roku minimum, które jest nam potrzebne, to około 1,5 mld metrów sześciennych. Jeżeli zima będzie mroźna, to liczba ta wzrośnie do 1,7 mld – twierdzi Radosław Dudziński, wiceprezes PGNiG.