I to na tym etapie przygotowań kwestia bezpieczeństwa będzie kluczowa. Ofertę dla PGE mają trzy firmy – francuska Areva, GE Hitachi oraz Westinghouse. Z kolei GE Hitachi zapewnia, że najnowszy reaktor tej firmy – ESBWR jest wyposażony w specjalne układy bezpieczeństwa z najnowszymi technologiami chłodzenia jego rdzenia i koncern spodziewa się, że otrzyma finalną certyfikację na jesieni 2011 roku. W zasadzie każdy oferent zapewnia, że jego technologia jest bezpieczna i odpowiada wszelkim normom, a w przypadku jakiegokolwiek poważnego problemu – reaktor powinien się sam wyłączyć.
Francuzi zapewniają, że reaktory są tak zabezpieczane, by przetrwały atak terrorystyczny i uderzenie samolotu pasażerskiego. Według ekspertów obawy o bezpieczeństwo spowodować mogą, że przy ocenie polskiego projektu i wyborze technologii koszty będą miały drugorzędne znaczenie. Do tej pory oprócz kwestii bezpieczeństwa to właśnie koszty były istotne. Chodzi nawet o kwotę 55 mld zł jako wydatki na budowę pierwszej elektrowni w naszym kraju o mocy 3 tys. MW. Plany w Polsce są jednak szersze – bo mają powstać dwie elektrownie – po 3 tys. MW. I nawet zakładając, że koszt drugiego projektu będzie niższy, to i tak wydatki mogą sięgnąć 90 mld zł.
[srodtytul]Polska nie ma wyjścia[/srodtytul]
Wiceminister skarbu Jan Bury uważa, że Polska nie ma wyjścia i musi w kontekście polityki klimatycznej Unii Europejskiej i obowiązku redukcji emisji dwutlenku węgla budować elektrownię atomową. Problemów z finansowaniem jej nie powinno być. Choć wiceminister przyznał w niedawnej rozmowie, że liczy też na zaangażowanie ze strony partnera, którego PGE wybierze do współpracy i udziału w spółce, budującej i następnie eksploatującej elektrownię atomową. Przedstawiciele firm, które są zainteresowane współpracą z PGE, liczą jednak na wsparcie państwa choćby w postaci rządowych gwarancji. Zaś zarząd PGE uważa natomiast, że to byłoby z jednej strony zachęta dla potencjalnych partnerów, a z drugiej – obniżyłoby koszty pozyskania kapitału.
Zdaniem Jana Burego fakt, że nakłady na inwestycję będą rozłożone w czasie na kilka lat, też powinien ułatwić finansowanie. Prezes PGE Tomasz Zadroga zapewnia, że firma poradzi sobie z inwestycją atomową, choć ma też plany budowy bloków w elektrowniach konwencjonalnych oraz wykorzystania odnawialnych źródeł energii. W niedawnym wywiadzie przekonywał, że nakłady na budowę samej elektrowni nie będą wysokie – mogą wynieść 12–14 mln zł za megawat mocy. Ale do tego dochodzą jeszcze koszty okołoinwestycyjne oraz sieciowe, które będzie musiał ponieść operator systemu przesyłowego. Stąd tak znaczna kwota wydatków – 55 mld zł za pierwszą elektrownię. Szef firmy przypomina, że „generuje ona w każdym roku bardzo duże dodatnie przepływy finansowe z działalności operacyjnej. To podstawowe źródło finansowania. Kolejnym będzie dług zewnętrzny, który w długim terminie nie przekroczy dwuipółkrotności EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja – red.)”.
By elektrownia zaczęła działać w 2020 r., faktyczna budowa musi rozpocząć się na początku 2016r. Decyzja o wyborze lokalizacji zapadnie w 2013r. Jak dotąd najbardziej prawdopodobną jest Żarnowiec, choć po uwagę brane są też inne miejscowości na wybrzeżu. Polski rząd liczy na zaangażowanie do inwestycji polskich firm, a dostawcy technologii zapewniają, że to możliwe nie tylko na samym placu budowy. Mówią o zatrudnieniu dla nawet ok. 10 tys. ludzi.