Prawo i Sprawiedliwość chce ustawowo zakazać prywatyzacji gdańskiej Grupy Lotos. Projekt ustawy w tej sprawie trafi dziś do marszałka Sejmu.

Jak powiedział "Parkietowi" Ireneusz Lipecki z komitetu, który przygotował projekt ustawy, zyskał on wymagane w tym przypadku poparcie 150 tys. osób i zebrano tyleż podpisów. Nie wiadomo tylko, czy Sejm w tej kadencji zdoła jeszcze zająć się projektem. To o tyle istotne, że trwa prywatyzacja gdańskiej firmy, a w listopadzie wybrani inwestorzy mają złożyć Ministrowi Skarbu ostateczne oferty na zakup pakietu akcji (ok. 53 proc.). Przetarg ma rozstrzygnąć rząd, a jego decyzja jest spodziewana na przełomie tego i przyszłego roku. Ale sprzedaż wydaje się mało prawdopodobna. Za głównych oferentów uchodzą węgierski koncern paliwowy MOL oraz rosyjsko-brytyjska firma TNK-BP.

Właśnie zainteresowanie gdańską spółką ze strony rosyjskiego potentata i wsparcie władz w Moskwie dla jego udziału w prywatyzacji w Polsce, wywołuje najwięcej kontrowersji. I stało się jednym z głównych powodów rozpoczęcia akcji "Polski Lotos", zainicjowanej w marcu przez m.in. europosła PiS Jacka Kurskiego. - W projekcie ustawy zapisano, że Skarb Państwa zachowa większościowy pakiet akcji  Lotosu, ze względu na strategiczne znaczenie tej firmy, która jest drugim po PKN Orlen producentem paliwa w Polsce - powiedział Ireneusz Lipecki.

Gdyby rząd zdecydował się na całkowitą sprzedaż akcji Lotosu, to Skarb Państwa mógłby zyskać na tej transakcji co najmniej 2,5 mld zł. Ale według ekspertów  jej wartość może sięgnąć nawet miliard dolarów, zakładając że inwestor zapłaci jeszcze tzw. premię za przejęcie kontroli.