Należy bowiem, jak co roku, liczyć się z sezonowym wzrostem popytu na benzynę, a to z kolei może spowodować wzrost cen na rynkach światowych i przenieść się też na krajowy rynek detaliczny.
– Patrząc na obecne trendy na rynku ropy i kursy walut w kolejnych miesiącach paliwa raczej będą drożeć niż tanieć – ocenia Konrad Anuszkiewicz z Ipopemy Securities. Analityk szacuje, że wyjeżdżając na urlop w lipcu i sierpniu zapłacimy ok. 6 zł za litr. Również inni analitycy są zdania, że cena bezołowiowej benzyny Pb 95 nie przekroczy psychologicznej granicy 6 zł. – Wyjątkiem mogą być ceny w miejscowościach turystycznych, jak również na kluczowych stacjach paliw podczas Euro 2012. Tam paliwo może kosztować ponad 6 zł, ale nie powinno się to przełożyć na średnią krajową – twierdzi Rafał Zywert, analityk w biurze maklerskim Reflex.
Wraz ze wzrostem popytu poprawi się sytuacja segmentu detalicznego koncernów, w tym Orlenu i Lotosu. W III kwartale wzrasta bowiem wolumenowa sprzedaż benzyny i diesla. – Zakładając, że ceny ropy i kursy walut pozostaną na porównywalnych poziomach, latem ceny benzyny i diesla na stacjach powinny być zbliżone do obecnych cen – szacuje Łukasz Prokopiuk z DM IDMSA. Jego zdaniem marże rafineryjne ulegną pogorszeniu w najbliższych miesiącach i w związku z tym ceny hurtowe paliw zostaną obniżone. Oczekuje natomiast poprawy marż detalicznych latem ze względu na czynniki sezonowe.
Innego zdania jest Wojciech Kozłowski z Espirito Santo Investment Bank. – W ostatnich miesiącach 2011 r. ceny ropy pięły się w górę, co w połączeniu z osłabiającym się złotym w stosunku do dolara powodowało, że ceny detaliczne na stacjach paliw osiągnęły rekordowe poziomy, a marża detaliczna implikująca zyski koncernów paliwowych kurczyła się. Obecnie, ceny ropy na poziomie bliskim 110 USD za baryłkę, mimo ostatnich spadków aż o 10 USD za baryłkę, powodują, że marża detaliczna w tym roku powinna być nadal pod silną presją – przewiduje Kozłowski. Zauważa też, że utrzymanie się cen ropy na dzisiejszym poziomie do końca II kwartału powinno się przełożyć na straty z wyceny zapasów, co obniży wyniki raportowane zarówno Orlenu, jak i Lotosu.