Pierwszą, w połowie lutego, opublikowało PGNiG. Pod koniec maja kolejną zaprezentował prezes URE, a kilka dni temu UOKiK. W tzw. programie uwolnienia rynku autorstwa PGNiG założono m.in., że spółka w latach 2013-2015 zaoferuje w ramach aukcji do 9,4 mld m sześc. gazu, czyli około 70 proc. surowca sprzedawanego rocznie. Aukcje miały być przeprowadzone na TGE. PGNiG występowałoby w nich w roli sprzedającego. Wśród kupujących mogłyby znaleźć się firmy zależne od giełdowej spółki. Na każdej aukcji PGNiG zaoferowałoby tyle samo surowca. Firmy, które kupiłyby na nich gaz, potem mogłyby nim swobodnie handlować na TGE. Projekt URE zakłada liberalizację w dwóch etapach. W pierwszym nastąpiłoby uruchomienie giełdy gazu. Musiałoby też dojść do zawarcia umowy pomiędzy PGNiG a TGE w zakresie pełnienia przez gazowniczą spółkę roli animatora, czyli podmiotu, który kreowałby obrót. Druga faza uwolnienia rynku polegałaby na wprowadzeniu obowiązku obrotu gazem na TGE dla wszystkich jego uczestników. Wówczas pojawiłaby się możliwość handlowania minimum 70 proc. gazu. Wreszcie UOKiK postuluje o oddzielenie w PGNiG części hurtowej od detalicznej. Przekonuje, że byłby to pierwszy krok do stworzenia konkurencji w sprzedaży detalicznej gazu. Następnym powinno być stworzenie warunków powstania rynku hurtowego, np. poprzez zobligowanie PGNiG do oferowania części gazu na giełdowych aukcjach.