W środę po­ja­wi­ły się in­for­ma­cje o je­go dymisji. – Nic mi o tym nie wia­do­mo – po­wie­dział nam je­den z człon­ków ra­dy nad­zor­czej Enei. Jej po­sie­dze­nie za­pla­no­wa­no na po­nie­dzia­łek, ale nie ma tam punk­tu o od­wo­ła­niu Owczar­ka. Z pre­ze­sem i przed­sta­wi­cie­la­mi spół­ki nie uda­ło nam się wczo­raj skon­tak­to­wać.

W źródłach zbliżonych do resortu skarbu dowiedzieliśmy się, że ważące się od miesięcy losy szefa Enei niebawem skończą się jego odwołaniem lub samodzielną dymisją, mimo iż wyniki firmy są zadowalające (po I półroczu ponad 5 mld zł przychodów i 456 mln zł zysku netto). Niedawno Enea pod­pi­sa­ła kon­trakt na bu­do­wę blo­ku w Elektrowni Ko­zie­ni­ce za 6,5 mld zł - do tego czasu sprawę odwołania Owczarka omijano, mimo jego konfliktu z szefem Kozienic.

Kolejny problem to konflikt  prezesa ze związkami zawodowymi, a także badana przez NIK sprawa przetargu na system billingowy, na którego rozstrzygnięcie poskarżyło się Asseco Poland (system informatyczny miał objąć spółkę i ok. 2,5 mln klientów, jego wartość to 60 mln zł).

A poza tym pro­ku­ra­tu­ra spraw­dza nie­pra­wi­dło­wo­ści w za­rzą­dza­niu ma­jąt­kiem fir­my ze sprawą obyczajową prezesa w tle („Rz" pi­sa­ła o tym na po­cząt­ku wrze­śnia). 22 października, na wniosek spółki odbędzie się jej NWZA podczas którego zaplanowano m.in. odniesienie do interpelacji posła Jana Cedzyńskiego (Ruch Palikota) ws. nieprawidłowości w Enei.

- Poza tym rynki nie są z prezesa zadowolone, jest postrzegany jako ktoś, kto nie umie prowadzić tak dużej firmy - mówi „Rz" osoba zbliżona do spółki.