Z jego wypowiedzi wynika, że przy wyższych nakładach na rozwój mocy do produkcji energii mogłaby pojawić się nadpodaż prądu. Dlatego plany inwestycyjne koncernów energetycznych będą korygowane w dół. Minister Budzanowski wyjaśnił, że dotychczas wśród krajowych spółek energetycznych panował swego rodzaju chaos. Planowały one budowę około 40 różnych elektrowni. Tylu Polska nie potrzebuje. – Dziewięć nowych elektrowni powinno wystarczyć, by zaspokoić rosnący popyt na energię w ciągu najbliższych ośmiu lat – powiedział Bloombergowi Budzanowski.
Elektrownie, które faktycznie powstaną, będą mieć moc około 7,5 gigawata. PGE planuje wybudować jednostki w Opolu, Turowie i Puławach (razem z Zakładami Azotowymi Puławy), a Tauron w Stalowej Woli, Jaworznie i Blachowni (we współpracy z KGHM). Na wskazanej przez ministra liście aktualnych projektów znalazła się też budowana przez Eneę Elektrownia Kozienice, projekt Orlenu we Włocławku oraz elektrownia EdF w Rybniku.
Projekty realizowane przez PGE przedłużają się – organizacja ClientEarth zablokowała budowę dwóch bloków w Elektrowni Opole. Wartość tej największej w krajowej energetyce inwestycji to 11,5 mld zł brutto. Takich problemów nie ma np. Enea, która już udostępniła konsorcjum firm Hitachi Power Europe i Polimex-Mostostal plac pod budowę. Koszt tej inwestycji to 6,4 mld zł.