Tworzywo to stosowane jest do wyrobu np. włókien tekstylnych oraz żywic. Zgodnie z pierwotnymi planami, inwestycja miała ruszyć już dawno, ale do dziś spółka nie podjęła ostatecznej decyzji, choć ma już gotowe studium wykonalności i wybranych potencjalnych kontrahentów.
– Z racji dużych zmian strukturalnych na rynku kaprolaktamu w Chinach nasz projekt jest dodatkowo analizowany – wyjaśnia „Parkietowi" Grzegorz Kulik, rzecznik Grupy Azoty.
Daleki Wschód to raj dla producentów kaprolaktamu. Podczas gdy na świecie popyt na ten produkt rośnie średnio o 3 proc. rocznie, to tam wskaźnik ten sięga 8 proc. Chiny są największym importerem kaprolaktamu na świecie z roczną konsumpcją wynoszącą około 1,3 mln ton. Korzystają z tego również puławskie zakłady, które od lat część swojej produkcji sprzedają właśnie na tamtym rynku. Problem w tym, że wraz z popytem w Chinach rosną też moce wytwórcze tego tworzywa. Eksperci przewidują, że w niedługim czasie kraj ten drastycznie zmniejszy import kaprolaktamu i stanie się niemal samowystarczalny.
21 proc. światowych mocy produkcyjnych kaprolaktamu zlokalizowanych jest w Chinach, które są też największym importerem tego produktu
Produkcja kaprolaktamu nie jest głównym biznesem Grupy Azoty, która specjalizuje się przede wszystkim w nawozach. Segment tworzywa stanowił w I kwartale tego roku 14 proc. jej przychodów, które sięgnęły prawie 2,7 mld zł. Z kolei największymi producentami kaprolaktamu na świecie są koncerny DSM i BASF, które już są obecne w Chinach i dalej inwestują. BASF zapowiedział właśnie budowę kolejnej fabryki żywic w szanghajskiej strefie ekonomicznej za około 90 mln euro. Uruchomienie linii produkcyjnej planowane jest na drugą połowę 2015 r.