Powód? Grupa PKP, do której należy część działek zarówno ze stacjami trakcyjnymi, jak i paliwowymi energetycznej spółki, nie zgodziła się na podpisanie nowych umów lub cesji części umowy dzierżawy tych terenów z oddzielnym, nowym podmiotem. Kolejowa grupa nie uzasadniła przy tym swojego stanowiska.
– Punkt dotyczący wydzielenia aktywów dystrybucyjnych już został zdjęty z porządku obrad walnego zgromadzenia – mówi Wojciech Orzech, prezes PKP Energetyka.
Sprywatyzowana w ubiegłym roku spółka chciała oddzielić dystrybucję, by zwiększyć transparentność biznesu. Jednocześnie drugą część, związaną ze sprzedażą paliw, zaoferowano do odkupienia Skarbowi Państwa. Ten – jak tłumaczy Orzech – miałby wskazać podmiot, z którym PKP Energetyka podjęłaby negocjacje w sprawie sprzedaży.
Miało to na celu załagodzenie konfliktu narastającego wokół prywatyzacji spółki, przejętej we wrześniu 2015 przez fundusz CVC Capital Partners. Sprzeciwiali się temu przedstawiciele ówczesnej opozycji. Głównym krytykiem był zaś należący do PiS obecny minister energii Krzysztof Tchórzewski. Spekulowało się nawet o możliwości renacjonalizacji.
O wydzieleniu aktywów dystrybucyjnych prezes Orzech mówił nawet w kontekście możliwej w przyszłości sprzedaży przez giełdę. Czy zastopowanie procesu oddala te plany? – Plany giełdowe były planami dalekosiężnymi. W najbliższych latach umowa prywatyzacyjna zabraniała nam rozporządzania istotną częścią majątku spółki, a aktywa dystrybucyjne – w odróżnieniu od paliwowych – do takich się zaliczają – zaznacza szef PKP Energetyki.