Obecnie płocki koncern posiada w tej spółce 62,9 proc. papierów. Zamierza jednak osiągnąć co najmniej 90-proc. udział w kapitale. Aby zrealizować ten cel, musi wydać 3,05 mld zł. Docelowo PKN Orlen chce wycofać akcje Unipetrolu z giełdy. Tym samym, aby osiągnąć pułap 100 proc., będzie musiał zapłacić akcjonariuszom 4,2 mld zł. Zapisy w wezwaniu potrwają od 28 grudnia do 30 stycznia.
– Obecna struktura własnościowa nie pozwala na osiąganie przez PKN Orlen pełnych korzyści z inicjowanych przez nas w Czechach działań, takich jak doskonalenie efektywności produkcyjnej, sprzedażowej czy inwestycje w obszarze petrochemicznym. Dodatkowo ze strony akcjonariuszy mniejszościowych pojawiają się odmienne oczekiwania w zakresie polityki dywidendowej – mówi Wojciech Jasiński, prezes PKN Orlen i przewodniczący rady Unipetrolu. Dodaje, że dzięki przejęciu pełnej kontroli nad czeską firmą polski koncern będzie mógł w przyszłości w znacznie większym stopniu niż dziś osiągać korzyści z realizowanych projektów i wzmocnić zarządzanie.
Analitycy dość sceptycznie podchodzą do działań podejmowanych przez spółkę. – Cena proponowana w wezwaniu na akcje Unipetrolu przez PKN Orlen jest w mojej ocenie stosunkowo wysoka, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę nie wyjątkowo dobre wyniki tej grupy z ostatnich kwartałów, ale średnią z ostatnich lat. W tej sytuacji sugestie, które pojawiają się na rynku czeskim, o tym, że cena powinna być podniesiona, mają słabe uzasadnienie – mówi Krzysztof Pado, analityk DM BDM. Jego zdaniem przejęcie pełnej kontroli nad Unipetrolem nie jest dziś konieczne, gdyż PKN Orlen, mając obecne udziały, i tak o wszystkim decyduje w tej firmie. Nie widzi też specjalnych dodatkowych korzyści dla koncernu w związku z ewentualnym zakupem dodatkowego pakietu akcji.
Unipetrol jest największym w Czechach koncernem rafineryjno-petrochemicznym. W jego skład wchodzą rafinerie w Litvinowie i Kralupach, największa na lokalnym rynku sieć stacji paliwowych Benzina i firma Spolana, jedyny producent PCW i kaprolaktamu na tym rynku. TRF