W efekcie cały IV kwartał był dla nich słabszy od tego samego okresu 2016 r. To raczej nie wróży dobrze wynikom, które spółki mogą wkrótce opublikować.
Powodów ostatnich spadków marż rafineryjnych jest przynajmniej kilka. – Przede wszystkim na utrzymanie ich na wcześniejszych poziomach nie pozwala rosnący kurs ropy oraz zwyżkujące zapasy benzyn w USA. Poza tym w Chinach oddano do użytku nowe instalacje, co spowodowało mocny wzrost eksportu paliw przez to państwo – mówi Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku. Zwiększyła się też produkcja paliw w Rosji. Wszystkie te czynniki powodują, że również w tym roku marże rafineryjne mogą spadać. Ponadto na rynku mogą pojawić się kolejne dostawy z nowych instalacji. – W efekcie utrzymanie marż na poziomach z lat 2015–2017 wydaje się niemożliwe. Szacujemy, że modelowa marża rafineryjna (obliczana według schematu DM mBanku – red.) spadnie w tym roku do 4 USD za baryłkę z 6,5 USD zanotowanych w ubiegłym roku – informuje Kliszcz. Jego zdaniem jest za to szansa na wzrost różnicy w cenie pomiędzy ropą gatunku Brent i Ural z bardzo niskich poziomów z końcówki roku 2017 wynikających z awarii rurociągu na Morzu Północnym. Polskie rafinerie przetwarzają głównie rosyjski surowiec, więc mogą na tym zyskać.
– W tym i przyszłym roku mogą zniżkować również marże petrochemiczne. To m.in. efekt rosnącego kursu ropy oraz uruchamiania nowych instalacji produkcyjnych, zwłaszcza w USA – twierdzi Kliszcz. W Orlenie marża petrochemiczna wyniosła w grudniu 870 euro na tonie sprzedanych produktów. Tym samym była nieco lepsza od zanotowanej w grudniu 2016 r. Mimo to w IV kwartale 2017 r. marże petrochemiczne spadły.