– Zamierzamy kupić tę kopalnię i spłacić pomoc publiczną, jaka popłynęła na likwidację zakładu. Szacujemy, że cała inwestycja będzie nas kosztować około 180 mln dolarów, czyli ponad 600 mln zł – mówi nam George Rogers, dyrektor zarządzający Tamar Resources. Połowę środków ma dać fundusz private equity z Londynu, którego nazwę Tamar przekazał tylko resortowi. Resztę spółka ma pozyskać z kredytu albo leasingu.
Spółka liczy na to, że po spotkaniu z ministrem energii przystąpi do badania due diligence, czyli szczegółowej analizy aktywów kopalni. Rogers szacuje, że proces ten zajmie dziewięć miesięcy. Jeśli analizy wypadną pomyślnie i uda się dopiąć transakcję z państwową Spółką Restrukturyzacji Kopalń, która jest właścicielem kopalni, to produkcja mogłaby ruszyć rok później. – W optymistycznym scenariuszu pierwszy węgiel wyjechałby więc z kopalni już pod koniec przyszłego roku. Chcemy zrobić to jak najszybciej – tłumaczy Rogers. Dodaje, że spółka kopalnię chce kupić wraz z koncesją wydobywczą.
– Chcielibyśmy także przejąć koncesję, którą ostatnio pozyskała Jastrzębska Spółka Węglowa na część złoża przyległą do obszaru likwidowanej kopalni. Liczymy na przychylność ministra energii w tej sprawie – zapowiada Rogers.
JSW bada złoże między kopalnią Krupiński a kopalnią Pniówek w celu zabezpieczenia przyszłych zasobów węgla koksowego. – Obszar ten graniczy ze złożem byłej kopalni Krupiński, ale go nie uszczupla – zapewnia Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW. Polska spółka zaplanowała wykonanie na tym terenie otworów badawczych i po ich analizie podejmie decyzje o dalszych działaniach.
JSW przekazała Krupińskiego do SRK na początku 2017 r. Kopalnia przez dekadę przyniosła ponad 1 mld zł straty. Wydobywano tu węgiel energetyczny, a koszty dotarcia do cennych pokładów węgla koksowego szacowano na 300 mln zł. Według JSW nie było żadnej gwarancji, że można tam wydobywać surowiec w opłacalny sposób. Brytyjski inwestor jest jednak dobrej myśli. – Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, dlaczego JSW zdecydowała się na zamknięcie kopalni. My wierzymy, że to opłacalna inwestycja. Rozumiemy też, że o efektywności wydobycia w dużej mierze decyduje geologia. Dlatego po spotkaniu z ministrem energii chcemy przystąpić do badania due diligence – mówi Rogers. – To będzie czas na szczegółowe analizy, dokładną wycenę przedsięwzięcia i ostateczną decyzję, czy projekt ma sens – dodaje.