Jerzy Kwieciński, prezes PGNiG, spodziewa się, że ten rok – podobnie jak poprzedni – będzie dla grupy bardzo trudny. Wszystko za sprawą koronawirusa i wyjątkowo niskich cen gazu i ropy. – Liczymy, że będą to zjawiska krótkotrwałe. Chcemy poprawiać zyski, zwłaszcza w średnim i długim terminie – twierdzi Kwieciński.
Aby zrealizować ten cel, spółka nadal zamierza dużo inwestować. Konkretnej kwoty tych wydatków na 2020 r. jednak nie podaje. Zgodnie ze strategią średnioroczna wartość inwestycji w latach 2017–2022 powinna sięgać 5,7 mld zł. W ubiegłym roku wyniosły one 6,58 mld zł, przy czym obejmowały nie tylko nakłady na projekty rozwojowe, ale również zakupy złóż.
Ważna dystrybucja
PGNiG nadal duże kwoty planuje przeznaczać na poszukiwania i wydobycie ropy i gazu. Sporo będzie też inwestował w biznes dystrybucji gazu. Chodzi tu nie tylko o budowę kolejnych gazociągów, ale i organizację dostaw w oparciu o skroplony (LNG) oraz sprężony gaz ziemny (CNG). W tym pierwszym przypadku mowa jest m.in. o surowcu trafiającym do terminalu w litewskiej Kłajpedzie, który następnie ma być transportowany cysternami do stacji regazyfikacji w północno-wschodniej Polsce. Następnie byłby dostarczany gazociągami do odbiorców.
PGNiG ocenia, że obecnie stopień gazyfikacji naszego kraju przekracza 64 proc. Dzięki nowym inwestycjom koncernu dalszy wzrost tego wskaźnika będziemy obserwować w tym roku i w kolejnych latach.
Biznesem, którego znaczenie w wynikach całej grupy ma systematycznie rosnąć, jest energetyka. – Szczególnie mocno zainteresowani jesteśmy przejęciami w ciepłownictwie. Jest to sektor bardzo ciekawy, pozwala na lepsze wykorzystanie naszych aktywów – uważa Kwieciński. W jego ocenie do zasilania ciepłowni najlepiej nadaje się błękitne paliwo, dzięki któremu można najszybciej i najefektywniej uzyskać spadek emisji gazów cieplarnianych.