Jego praca polegała m.in. na podkręcaniu prognoz gospodarczych i podsuwaniu rządom strategii, w ramach których mocno zadłużały się one w bankach z Wall Street i przyznawały tłuste kontrakty wielkim koncernom z USA. W grę wchodziła przy tym oczywiście też wielka korupcja. Robotę tę dostał w wyniku rekomendacji „wujka Franka", znajomego rodziny będącego funkcjonariuszem NSA, czyli amerykańskiego wywiadu elektronicznego. Jako „ekonomista od brudnej roboty" pracował w latach 1970–1980 m.in. w Panamie, Ekwadorze, Arabii Saudyjskiej oraz Iranie. Pomagał przekształcać saudyjską gospodarkę w okresie boomu naftowego i zaprzyjaźnił się z panamskim dyktatorem Omarem Torrijosem. Wspomnienia Perkinsa to więc kawał historii, zdradzający sporą część „imperialnej kuchni" z czasów zimnej wojny. Czyta się to trochę jak powieść szpiegowską, z tą różnicą, że (jeśli wierzyć Perkinsowi) wszystko, co opisał, wydarzyło się naprawdę. Nowe wydanie książki „Hitman. Wyznania ekonomisty od brudnej roboty" zostało poszerzone o kilkanaście rozdziałów przedłużających opowieść autora na lata 2002–2015. Niestety, jest to opowieść bardzo nierówna. Obok mocnych i bardzo konkretnych rozdziałów opisujących, jak działają „ekonomiści od brudnej roboty", a także „szakale" (specjaliści od zamachów stanu i zabójstw politycznych wysyłani, gdy zawodzą ekonomiczni doradcy), mamy w niej rozwlekłe fragmenty dotyczące „przebudzenia" świadomości autora i tego, jak się stał ekowojownikiem. Czytamy tam o jego przyjaźni z ekwadorskimi Indianami oraz dalajlamą, o złym konsumpcjonizmie i społecznym aktywizmie. To tylko pokazuje, że niektórzy ludzie łatwo potrafią przechodzić z jednej skrajności w inną.