– PPK i zmiany w systemie emerytalnym są nadzieją na to, że w przyszłości będziemy mieli godne emerytury – mówił Marek Dietl, prezes Giełdy Papierów Wartościowych.
Przekonywał, że w okresie emerytury Polacy powinni mieć oszczędności zarówno z filara państwowego, jak i kapitałowego. – To szansa na to, żebyśmy korzystali z tego, że pracujemy i z tego, że inwestujemy – przekonywał prezes GPW. Mówił też, że wielu inwestorów giełdowych tęskni za czasami, gdy akcje spółek w Warszawie były wyceniane o 20 proc. wyżej niż ich odpowiedników w innych krajach. – To była sztuczna sytuacja, to nie był mechanizm rynkowy, na rynku mieliśmy fundusze, które mogły tylko kupować. Na parkiet trafiał tak miliard złotych miesięcznie – mówił Marek Dietl. Prezes GPW dodał, że w instytucjach finansowych poza naszymi granicami wiedza na temat PPK jest znikoma. – Inaczej było, gdy program podobny do naszego wprowadzała Wielka Brytania. Tyle że oni robili to przez sześć lat, u nas tempo było znacznie szybsze, nie daliśmy więc czasu, by elita finansowa go poznała – tłumaczył Dietl.
PPK sukcesem PPE
– Celem PPK jest zachęcenie Polaków do oszczędzania i podniesienie świadomości konieczności oszczędzania – mówił Wojciech Nagel, przewodniczący Rady Fundacji GPW. – Ale PPK oznaczać też mają m.in. lepszą sytuację płynnościową dla giełdy – dodał.
Podał dane, z których wynika, że w tym roku dzięki temu programowi na giełdę trafi wedle szacunków 0,6 mld zł, a w przyszłym już 2–3 mld zł. W kolejnych latach wraz z przystępowaniem do programu kolejnych firm i grup pracowników te kwoty mają znacząco rosnąć. – Sukces PPK ma przy tym pomóc odbudować zaufanie obywateli do długoterminowego oszczędzania, instytucji i rynku kapitałowego. Ma też przyciągnąć na giełdę nowe firmy.
W czasie konferencji nie padły wyczekiwane informacje na temat poziomu udziału pracowników w PPK. – Polski Fundusz Rozwoju poda je oficjalnie we wtorek – mówił Robert Zapotoczny, prezes spółki PFR Portal PPK. Zdradził tylko, że po pierwszym etapie PPK w programie jest ponad milion uczestników. Wskazywałoby to na partycypację rzędu blisko 40 proc., bo do udziału w programie na tym jego etapie uprawnionych było nieco ponad 3 mln pracowników.