Jest Pan autorem jednego z głośniejszych transferów w tym roku na rynku kapitałowym. Zanim trafił Pan do Atende przez wiele lat była pan szefem globalnej marki Standard & Poors na naszą część Europy. Patrząc z góry na polską gospodarkę: ceny szaleją, rentowności obligacji rosną najszybciej od dwóch dekad. Złoty, po kilku latach spokoju, też został wytrącony z letargu. Są powody do obaw?
Z jednej strony notujemy dobre informacje, bo krajowa gospodarka w IV kwartał weszła rozpędzona. Wydaje się, że obronienie 5 proc. wzrostu PKB jest realne. Natomiast jest kilka niepokojących trendów. Pogorszyło się saldo rachunku obrotów bieżących. Mamy niepewność, co do środków unijnych, czyli Krajowego Planu Odbudowy, co ma ogromne znaczenie dla wzrostu. Stopy procentowe – mamy niejasność NBP do kierunku zmian i relatywnie opóźnioną reakcję podwyższenia stóp. Poza tym inflacja, która wpływa na konsumenta.
Stoimy w przededniu wprowadzenia jednego z większych programów zmiany podatkowej. „Polski ład" budzi dużą niepewność, szczególnie z punktu widzenia przedsiębiorców, że wzrosną koszty prowadzenia biznesu. Przekłada się to na rynek pracy, który już jest pod presją kosztową.
Poza tymi wewnętrznymi czynnikami świat czeka co się wydarzy po wykryciu nowej mutacji koronawirusa. Rynki już świętowały wyjście z pandemii, a okazuje się, że to nie koniec. Ewentualna panika może spowodować kolejne ograniczenia gospodarcze.