Na rynku maklerskim co jakiś czas dochodzi do ostrej rywalizacji brokerów. W przeszłości mieliśmy już stawki prowizji na rynku akcji znacząco odbiegające od standardów. Były także wyraźne obniżki opłat na rynku terminowym. Teraz polem rywalizacji maklerskiej stały się rynki zagraniczne.
DM BOŚ oraz BM mBanku w ramach promocji wyraźnie obniżyły prowizje minimalne za handel na rynku amerykańskim, co oczywiście nie przypadło do gustu konkurencji. Ta podkreśla, że nie zamierza dołączać do tego wyścigu, ale jednocześnie zapowiada, że powalczy o klientów w inny sposób. Czy faktycznie jest się o co bić?
Czytaj więcej
DM BOŚ oraz BM mBanku grają we własnej lidze, przynajmniej jeśli chodzi o kwestię prowizji minimalnej na rynkach zagranicznych. Promocyjna opłata przy inwestycjach w Stanach Zjednoczonych wynosi bowiem obecnie 5 zł. Co na to konkurencja?
Walka o liczby
Usługa rynków zagranicznych w ostatnich latach u polskich pośredników przeszła bardzo duże zmiany. Dostęp do największych parkietów odbywa się w zasadzie na podobnych zasadach jak handel na GPW. Przez długi czas barierą przy mniejszych inwestycjach była co prawda prowizja minimalna, ale za sprawą DM BOŚ oraz BM mBanku zrównała się ona z ofertą dotyczącą GPW.
Zmiany te, a także fakt, że największe zagraniczne rynki w dłuższym terminie zachowują się lepiej niż chociażby nasz WIG20, kuszą klientów. Brokerzy jasno jednak też mówią: jeśli chodzi o polskich klientów inwestujących na zagranicznych rynkach, wciąż w zasadzie jesteśmy na początku drogi.