Polska liga oszczędności

7 mln euro wydały latem na transfery kluby PKO BP Ekstraklasy. Ligowcy inwestują niechętnie, choć zarabiają coraz więcej.

Publikacja: 18.09.2022 18:53

Najrozsądniej finansami gospodarował Raków Częstochowa. Właściciel Michał Świerczewski oraz trener M

Najrozsądniej finansami gospodarował Raków Częstochowa. Właściciel Michał Świerczewski oraz trener Marek Papszun działają konsekwentnie i myślą długofalowo.

Foto: Fot. Mikolaj Barbanell/Shutterstock

Tylko w ubiegłym sezonie 18 najlepszych klubów w Polsce dostało do podziału 240 mln zł za sam udział w rozgrywkach. To rekord, bo rośnie wartość praw marketingowych i telewizyjnych. – Znów zwiększyliśmy pulę wypłat dla klubów. Jej trzon stanowią kontrakty z głównymi nadawcami telewizyjnymi i partnerami marketingowymi, ale w trakcie sezonu pracujemy też nad tym, żeby do tych środków móc dodać coś więcej – mówił prezes zarządu Ekstraklasy SA Marcin Animucki.

Najwięcej zarobiły Lech Poznań (28,66 mln zł), Raków Częstochowa (22,6 mln zł), Pogoń Szczecin (21,53 mln zł), Lechia Gdańsk (17,78 mln zł) oraz dziesiąta w tabeli Legia Warszawa (15,2 mln zł), bo regulamin premiuje nie tylko najlepsze kluby tabeli, ale także te z zasługami, które osiągały najlepsze wyniki w ciągu pięciu poprzednich sezonów. Wypłaty nie przełożyły się jednak na inwestycje, choć najwięcej na transfery wydał szukający drogi powrotu do czołówki klub ze stolicy.

Wysoka cena przeszłości

Legia przebudowała skład, bo w poprzednim sezonie zaliczyła bezprecedensowy regres. Nowym trenerem został Kosta Runjaić, a obowiązki dyrektora sportowego wziął na swoje barki Jacek Zieliński i to on latem pracował nad zmianami, które mają pomóc drużynie dźwignąć się z dziesiątego miejsca, jakie zajął klub w poprzednim sezonie. Zabrakło w budżecie warszawiaków wpływów z gry w europejskich pucharach, ale i tak wygospodarowali na wzmocnienia ponad 2 mln euro.

Legia wykupiła z Werderu Brema Maika Nawrockiego, zakontraktowała sprawdzonych już w polskiej lidze Makanę Baku oraz Carlitosa, a także zainwestowała w zawodników, których pozyskanie nie wymagało płacenia odstępnego: Rafała Augustyniaka, Roberta Picha, Blaża Kramera i Pawła Wszołka. Większość błyskawicznie trafiła do pierwszego składu. Pecha na początku sezonu mieli Nawrocki oraz Kramer, bo pierwszemu rywal złamał kość policzkową, a drugi przeszedł operację pachwiny.

Zieliński przebudowuje kadrę i już dziś może zapisać sobie po stronie sukcesów nie tylko pozyskanie kilku klasowych zawodników – pomogło sprzedanie za 1,3 mln euro Mateusza Wieteski do Clermont Foot – ale także korektę błędów poprzedników. Dziś na liście płac nie ma już Lirima Kastratiego, Rafaela Lopesa czy Richarda Strebingera, a Joela Abu Hannę wypożyczyła Lechia Gdańsk. Sprzątanie po poprzednim dyrektorze sportowym Radosławie Kucharskim jeszcze jednak potrwa.

Legia wciąż płaci za ubiegły sezon, kiedy zespół zasilili nie tylko Nawrocki, Josué i Mattias Johansson, ale także Abu Hanna, Yuri Ribeiro, Lindsay Rose, Jurgen Çelhaka czy Ihor Charatin, którzy nadal ciążą budżetowi stołecznego klubu i hamują dalszą przebudowę drużyny. Wszyscy mają dwu–trzyletnie, dobre kontrakty, więc o ich sprzedaż nie będzie łatwo. Dziś – jeśli podstawowych zawodników nie doświadczą urazy – żaden nie ma jednak szans na grę w podstawowym składzie.

Dwa bieguny

Warszawiacy latem wydali najwięcej, ale najrozsądniej finansami gospodarował Raków Częstochowa. Właściciel Michał Świerczewski oraz trener Marek Papszun działają konsekwentnie i myślą długofalowo. Zespołu przed rozpoczęciem rywalizacji w europejskich pucharach – Raków dotarł do czwartej, ostatniej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy – nie opuścił żaden ważny zawodnik, a skład wzmocnili przede wszystkim piłkarze od razu gotowi do gry.

Wicemistrzowie Polski zaczęli spełniać marzenie Dariusza Mioduskiego, czyli ożywili rynek wewnętrzny. Raków nie tylko pozyskał Fabiana Piaseckiego i Xaviera Dziekońskiego, ale także wydał 400 tys. euro na Bartosza Nowaka z Górnika Zabrze. 29-latek był bohaterem drugiego najdroższego transferu między polskimi klubami – Cracovia zapłaciła Miedzi Legnica 550 tys. euro za Patryka Makucha – i z Częstochową przywitał się doskonale, bo w siedmiu meczach miał dwie asysty oraz strzelił pięć goli.

Lech Poznań latem znalazł się na drugim biegunie. Kolejorz wydał 1,2 mln euro na Afonso Sousę oraz wypożyczył Giorgiego Citaiszwilego, Filipa Dagerstala i Artura Rudkę, ale żaden z nich nie pomógł drużynie w eliminacjach Ligi Mistrzów – ten ostatni, bramkarz, w rewanżowym meczu z Karabachem popełniał wręcz szkolne błędy – a awansem do Ligi Konferencji drużyna Johna van den Broma wypełniła jedynie plan minimum, eliminując znacznie niżej notowanych rywali.

Mistrzowie Polski przespali okno transferowe, choć VFL Wolfsburg zapłacił im za Jakuba Kamińskiego 10 mln euro, a lukę w składzie pozostawił także Dawid Kownacki, któremu skończyło się wypożyczenie. Lech mógł go wykupić za 1,5 mln euro, ale – jak tłumaczył później dyrektor sportowy Tomasz Rząsa – wszelkie ruchy transferowe wstrzymały negocjacje z Michałem Helikiem, który ostatecznie odrzucił ofertę z Poznania. Fiaskiem zakończyły się też rozmowy z Damianem Kądziorem.

Lech za awans do fazy grupowej Ligi Konferencji zarobił wprawdzie blisko 3 mln euro, a teraz za każde zwycięstwo może dostać kolejne 0,5 mln, lecz mógł znacznie więcej. Kwalifikacja do Ligi Europy oznacza 3,6 mln euro, a do Ligi Mistrzów – aż 15,6 mln euro. Władze klubu pasywną postawą podczas transferowego lata nie pomogli jednak drużynie. Poznaniacy z rosnącego finansowego toru, który dzielą między siebie pucharowicze, zgarnie raczej niewiele.

Kolejorz jest w Europie, Raków, Lechia Gdańsk oraz Pogoń Szczecin zdążyły się już z nią pożegnać. Ta ostatnia postawiła na stabilizację i skład zespołu się nie zmienił, ale nie pomogło to w odniesieniu sukcesu. Lechia latem także odpuściła transfery gotówkowe, choć Ekstraklasa SA po sezonie przyznaje pucharowiczom dodatkowe premie. Pozyskany za darmo Holender Joeri de Kamps, który kiedyś regularnie grał w tamtejszej Eredivisie, dopiero kilka dni temu zadebiutował w lidze.

Młodych już nie widać

Ligowcy tym razem nie wyprzedali sreber rodowych, bo wiosna nie wykreowała nowych gwiazd. Odeszli kadrowicze Wieteska oraz Kamiński, w poszukiwaniu lepszych zarobków zagraniczny wyjazd wybrał Karol Angielski z Radomiaka (Sivasspor, 1 mln euro), a budżet transferami młodych zawodników wsparł Górnik Zabrze, który sprzedał Krzysztofa Kubicę (Benevento Calcio, 1,2 mln euro) oraz Dariusza Stalmacha (AC Milan, 700 tys. euro).

Kamiński został drugim najdroższym zawodnikiem w dziejach Ekstraklasy. Jeszcze na początku 2020 r. liderem był Jan Bednarek, za którego Southampton zapłacił 6 mln euro. Jego wynik przebiło AS Monaco, kupując za 7 mln euro Radosława Majeckiego. Dziś pierwsze miejsce dzielą Kacper Kozłowski i Jakub Moder, którzy kosztowali Brighton 11 mln euro. Kamiński zajmuje drugie miejsce i choć za młodych Polaków zagraniczne kluby płacą coraz więcej, to kolejnego kandydata do dużego transferu na razie nie widać.

Czołowe role odgrywają w lidze piłkarze doświadczeni i to się w najbliższym czasie raczej nie zmieni, skoro wśród najciekawszych wzmocnień byli tego lata 32-letni Carlitos, 28-letni Augustyniak, 31-letni dwukrotny mistrz Holandii Luciano Narsingh czy 28-letni reprezentant Chile Ángelo Henríquez (obaj Miedź Legnica). Nieco młodszy jest lider klasyfikacji strzelców, 27-latek Davo, którego skauci Wisły Płock znaleźli na Ibizie. Hiszpański drugoligowiec w dziewięciu meczach Ekstraklasy strzelił siedem goli.

Piłkarze z Płocka tak dobrze przepracowali lato, że są liderem tabeli, ale za ich plecami rewolucji nie ma. Ton rywalizacji wciąż nadają Pogoń, Raków oraz odrabiający straty po nieudanym początku sezonu Lech, a profity za rozsądne transfery zbiera Legia. Czołówka ligi jest stabilna, konserwuje ją także podział zysków.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych