Inwestorzy w ostatnich tygodniach, a nawet miesiącach, nerwowo reagowali na negatywne sygnały zarówno ze sfery gospodarki, jak i geopolityki. Mocno straszyła dynamika zjawisk inflacyjnych, pobudzająca władze monetarne do zaostrzania polityki pieniężnej. Ponadto całkiem realny stał się bagatelizowany do niedawna scenariusz recesji. Większość kluczowych indeksów znalazła się w obszarze bessy, ale jak to często bywa, w silnych trendach zdarzają się okresy odreagowania. I z takim zjawiskiem mamy zapewne do czynienia obecnie.
Nowe technologie liderem
Choć sezon publikacji wyników amerykańskich firm nie zaczął się najlepiej, a przekonanie o groźbie recesji stało się bardziej realne, to jednak obniżenie się oczekiwań wobec stanowczości działań Fedu skłoniło inwestorów do większego optymizmu i aktywności. Najbardziej wpłynęło to na segment spółek nowych technologii. Nasdaq Composite do czwartku wzrósł o 5,3 proc., kontynuując zapoczątkowaną pod koniec czerwca tendencję. S&P 500 zwyżkował o solidne 3,5 proc., a Dow Jones szedł w górę o niemal 2,5 proc. Także na naszym kontynencie miała miejsce poprawa nastrojów. Niemiecki DAX zwyżkował o 3 proc., starając się przerwać złą passę. Indeks w Paryżu rósł o 2,7 proc., a londyński FTSE 250 zwyżkował o prawie 5 proc. Gorzej za to wiodło się Stoxx Europe 600, który zyskiwał do czwartku jedynie 2,4 proc. Z osłabienia amerykańskiej waluty skorzystały rynki wschodzące, ale trudno tu mówić o euforii. MSCI Emerging Markets szedł w górę o nieco ponad 3 proc., co nie stanowi przełomu w fazie poruszania się tego indeksu w bok, na poziomie najniższym od dwóch lat.
Czytaj więcej
Dwa lata temu wyceny producentów gier, leków i sektora OZE były najwyżej w historii. Skorzystali z tego indsiderzy, którzy chętnie pozbywali się pakietów akcji. Gorzej wyszli na tym zwykli inwestorzy – kursy większości „gwiazd” wróciły do przedpandemicznych poziomów.
Słabszy dolar pomógł GPW
Warunki makroekonomiczne oraz nastawienie w naszej polityce monetarnej nie uległy zmianie, więc przyczyn silnego wzrostowego odreagowania na warszawskim parkiecie można upatrywać w sporym poziomie wyprzedania rynku oraz w osłabieniu dolara. W poprzednim tygodniu WIG20 został przeceniony o prawie 7 proc., więc sięgająca 4 proc. zwyżka, jaka miała miejsce w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia, wpisuje się w scenariusz korekty trochę chyba przesadzonego poprzedniego ruchu. O przełomie raczej trudno mówić, w najlepszym razie możemy mieć do czynienia z kontynuacją trendu bocznego, w którym indeks porusza się od sześciu tygodni. Za potwierdzeniem tezy o „dolarowym charakterze” obecnego odreagowania przemawia 5,5-proc. skok WIG20 przeliczonego na amerykańską walutę oraz niewiele mniejszy wzrost MSCI Poland. Pozostałe wskaźniki rosły zdecydowanie mniej dynamicznie. Indeks szerokiego rynku zwyżkował o 3,5 proc., mWIG40 o 3 proc., a sWIG80 o zaledwie 1,6 proc. Sytuacja techniczna we wszystkich przypadkach wygląda podobnie – trend boczny dominuje i przed końcem wakacji raczej nie należy się spodziewać przełomu.