– To ryzyko, moim zdaniem, nie zostało zdyskontowane. Dotychczasowe spadki to skutek już istniejących i zidentyfikowanych ryzyk typu zabranie bankom znacznej części zysku czy szalejąca inflacja – uważa Materna. Kolejnym argumentem przemawiającym za tym, aby powstrzymywać się od inwestycji w spółki z WIG20, jest fakt, że indeks ten od wielu lat zachowuje się znacznie gorzej niż zagraniczne wskaźniki, a większość spółek w nim się znajdujących ma lepsze lub mniej ryzykowne odpowiedniki notowane na zagranicznych parkietach. WIG20 co do zasady jest skorelowany z niemieckim DAX, ale w ostatnich latach ten ostatni radzi sobie zdecydowanie lepiej (więcej w ramce powyżej). Nasz indeks przegrywa też mocno z francuskim CAC40 czy z amerykańskim Dow Jones.
– Brutalna prawda jest taka: obecnie w spółki z WIG20 nie za bardzo jest sens inwestować. Przegrywają, jeśli chodzi o wskaźnik potencjalny zysk/ryzyko z firmami zagranicznymi. Inwestorzy zagraniczni to widzą i unikają polskiego rynku – podsumowuje Materna. Dodaje, że polscy klienci detaliczni też są coraz bardziej świadomi tych wyzwań i dlatego wybierają mniejsze podmioty, np. z mWIG40 czy inwestycje na rynkach zagranicznych.
Rzut oka na spółki
Pierwsza dziesiątka blue chips, które mają największy potencjał wzrostowy względem średnich cen docelowych, to: mBank, PKO BP, Santander BP, PGNiG, Allegro, Pekao, LPP, CCC, Pepco i KGHM.
Listę otwiera mBank, który przez długi czas w rekomendacyjnych zestawieniach był outsiderem: przeważnie zbierał zalecenia „sprzedaj". Teraz Trigon DM jego walory wycenia o 73 proc. wyżej od obecnego kursu rynkowego. Mocne, ponad 62-proc. niedowartościowanie implikuje też wycena tego brokera dla walorów PKO BP, a niemal 50-proc. dla Santander Banku Polska.
W poprzednich latach (podobnie jak w przypadku mBanku) znacząco poniżej ówczesnych kursów rynkowych wyceniane w rekomendacjach były akcje Dino. Brokerzy zgodnie twierdzili, że są przewartościowane. Jednak ostatnia przecena sprowadziła kurs handlowej spółki na poziomy, które zaczynają być atrakcyjne. Obecnie za walor trzeba zapłacić mniej niż 300 zł. Na rynku jest wycena autorstwa BM mBanku z poprzeczką na poziomie 313 zł. Gdy raport trafił na rynek (początek kwietnia), implikowało to zalecenie „redukuj". Teraz wskazuje na 6-proc. przestrzeń do wzrostu.
– W aktualnym otoczeniu początek korekty siły USD jest szansą na odbicie spółek wzrostowych czy przestawieniu inwestorów zagranicznych z krótkich na długie pozycje, czemu sprzyja oczekiwana aprecjacja walut rynków wschodzących, w tym PLN. W krótkim terminie premiuje to polskie blue chipy i spółki mocno wyprzedane – uważa Sobiesław Kozłowski, dyrektor departamentu analiz Noble Securities. Zwraca uwagę na liderów branż z relatywnie niższym zadłużeniem i większą możliwością przerzucania wyższych kosztów na klientów.