Kiedyś usłyszałem żart, że kierowca Oldsmobile'a musi być old, czyli stary, i pachnieć Old Spice'em. Porównanie jest jednak o tyle bez sensu, że nazwa tej amerykańskiej marki, jednej z najstarszych zajmujących się produkcją samochodów, brzmi w pełni Olds Motor Vehicle Company i pochodzi od nazwiska założyciela Ransoma E. Oldsa. Firma powstała w stanie Michigan w 1897 roku i choć dość szybko, bo już w 1908 roku, stała się częścią koncernu General Motors Corporation, przez długie lata pozostawała jednym z ważniejszych amerykańskich producentów aut. Fabryka Ransoma E. Oldsa była pierwszym masowym producentem samochodów w Stanach Zjednoczonych, wyprodukowała też jako pierwsza za oceanem samochód wyposażony w automatyczną skrzynię biegów (1940) i pierwszy samochód z przednim napędem (Oldsmobile Toronado z 1966 roku). Mimo tych zasług, końcówka XX wieku nie była dla marki szczęśliwa i w 2004 roku przestała ona istnieć. Samochody jednak pozostały.
Jednym z flagowych modeli jest niewątpliwie Oldsmobile 88 – luksusowa limuzyna, która była produkowana aż 50 lat, od 1949 do 1999 roku, w jedenastu generacjach i różnych wersjach nadwoziowych – jako 2-drzwiowe coupe, kabriolet i 4-drzwiowy sedan. Taki właśnie model, Oldsmobile 88 Dynamic czwartej generacji, z roku 1960, wypatrzyłem w jednym z ogłoszeń. Samochód ma imponujące wymiary: ponad pięć metrów długości, blisko dwa metry szerokości i ponad trzy metry rozstawu osi. Waży blisko dwie tony, ale nie jest to wóz ociężały, ponieważ wyposażono go w 240-konny silnik benzynowy o pojemności 6100 cm sześc. – To unikat nawet na rynku amerykańskim. W Polsce jest od marca 2010 roku, zarejestrowany jako auto zabytkowe i cały czas w rękach pasjonata, garażowany, użytkowany wyłącznie w sezonie letnim – podkreśla właściciel pojazdu Remigiusz Konkiewicz. Auto jest w pełni sprawne, w każdym najdrobniejszym detalu.
– Działa absolutnie wszystko, wraz z klimatyzacją, przystosowaną do używanego obecnie czynnika 134a. Silnik pracuje rewelacyjnie, na biegu jałowym nie słychać go we wnętrzu. Za to na zewnątrz imponuje głębokim, niepowtarzalnym brzmieniem, dzięki podwójnemu układowi wydechowemu. Skrzynia jest automatyczna, 3-biegowa Jetaway Hydra-Matic i przełącza biegi wręcz aksamitnie. Zawieszenie, układ kierowniczy oraz hamulcowy są w doskonałym stanie. Wszystkie wymagające wymiany części zastąpiono nowymi, wysokiej jakości zamiennikami sprowadzanymi z USA. Dotyczy to także płynów eksploatacyjnych, które były wymieniane na bieżąco – dodaje właściciel. Także wnętrze odnowiono z dbałością o oddanie oryginalnych kolorów i wzorów. Stylowe opony z białym pasem dodają smaku. Wśród wyposażenia dodatkowego znajdziemy oryginalny podnośnik oraz koło zapasowe z diagonalną oponą, komplet zapasowych kluczyków, a także instrukcję obsługi z 1960 roku. Za to cacko trzeba zapłacić 52 tys. zł i czekać, jak jego wartość z roku na rok będzie wzrastać.