Ta historia jest dość skomplikowana. Zaczyna się w 1911 roku, kiedy to Masujiro Hashimoto, po okresie pracy w Stanach Zjednoczonych, założył w Tokio firmę automobilową Kwaishinsha. Jego pierwszy samochód osobowy nosił nazwę Dat, która pochodziła od pierwszych liter nazwisk ludzi, zaangażowanych w projekt tego wozu: Kenjiro Dena, Rokuro Aoyamy i Meitaro Takeuchiego. Ponieważ jednak w języku japońskim istnieje słowo datto, oznaczające „uciekającego zająca", figurka tego sympatycznego zwierzaka zdobiła maski pierwszych modeli Data.
Ta nazwa marki przetrwała dwie dekady. W latach 30., już po połączeniu z firmą Jitsuyo Jidosha z Osaki, pojawił się prototyp nazwany Datson, a później przemianowany na Datsun. Bardzo szybko, bo w 1934 roku, przedsiębiorstwo zostało ostatecznie ochrzczone jako Nissan Motor Co. Ltd., w ciągu kilkunastu lat stając się drugim co do wielkości producentem samochodów w Japonii. Aż do 1983 roku nissanami nazywano jednak ciężarówki, a marka Datsun zarezerwowana była dla modeli osobowych.
Gdy wpiszemy obecnie w wyszukiwarkę internetowa datsun, wyskoczą nam przede wszystkim informacje o sportowym 240Z, który odniósł największy sukces. My jednak polecamy inny model tej marki, Datsuna b210, model 120y. To klasyczne, 4-osobowe coupe, znane z niezawodności i precyzji wykonania. Na polskim rynku nie ma ich wiele, także w Europie, najprędzej można znaleźć te auta za oceanem, po amerykańskich drogach jeździło ich sporo. Zależnie od stanu technicznego kosztują od kilkuset do około 1 500 dolarów, choć modele uszkodzone można kupić nawet za 150 „baksów". Każdy sam musi jednak odpowiedzieć sobie na pytanie, czy opłaca się taki wóz sprowadzić.
Udało mi się jednak znaleźć datsuna b210 120y w Polsce. To wersja z 1977 roku, w doskonałej kondycji, w pełni sprawna, w ciągłej, ale sporadycznej eksploatacji.
– Samochód przez 36 lat cały czas w jednej rodzinie, pierwsze trzy lata spędził w Niemczech, a w 1980 roku, przekazany jako prezent ślubny, trafił do Polski. Jest bezwypadkowy, wszystkie blachy, jak i szyby są oryginalne. Auto na przeglądzie przeszło pełną ścieżkę diagnostyczną, zawieszenie bez absolutnie żadnych uwag, skrzynia i silnik pracują wyśmienicie – zachwala właściciel Andrzej Kasperek. – Otrzymał profesjonalną konserwację, profile zamknięte i powierzchnie wewnętrzne pokryte są różnego rodzaju preparatami zabezpieczającymi. Nadwozie ma nową powłokę lakieru, ale niestety wykonane zostało to w niefachowym warsztacie, bardzo nieudolnie, lakier odchodzi i łuszczy się.