Hiszpański centroprawicowy rząd Mariano Rajoya doszedł pod koniec ubiegłego roku do władzy, obiecując, że nie będzie podnosił podatków uderzających w zwykłych ludzi. Stan finansów publicznych odziedziczony po poprzednim socjalistycznym gabinecie Jose Louisa Rodrigueza Zapatero okazał się jednak gorszy, niż przewidywała centroprawica. Swoje zrobiła też presja Brukseli.
Rząd Rajoya, chcąc zapewnić unijne wsparcie hiszpańskim bankom, zdecydował się na największą od lat konsolidację fiskalną mającą dać mu oszczędności sięgające 65 mld euro (rozłożone na dwa i pół roku). Plan ten opiera się głównie na cięciach, ale przewiduje też podwyżkę VAT z 18 proc. do 21 proc.
Obietnica Rajoya „żadnych nowych podatków" legła więc w gruzach. Słabym pocieszeniem dla hiszpańskiego premiera może być to, że również wiele innych europejskich rządów jest zmuszonych głębiej sięgać do kieszeni podatników.
Republika daje przykład
Największą uwagę przyciągają zmiany podatkowe zapowiedziane przez francuskiego socjalistycznego prezydenta Francois Hollande'a i jego politycznego protegowanego, premiera Jeana-Marca Ayraulta.
Ponieważ państwowi audytorzy orzekli, że państwo musi znaleźć w tym roku dodatkowych 10 mld euro oszczędności fiskalnych, władze przedstawiły plan naprawy finansów opierających się głównie na podwyżkach podatków mających przynieść 7,2 mld euro.