W opublikowanej niedawno aktualizacji prognoz na 2012 r. wskazują państwo, że z 40–45-proc. prawdopodobieństwem światową gospodarkę czeka stagnacja, a z 35–40-proc. prawdopodobieństwem dywergencja, czyli różnicowanie się koniunktury w poszczególnych częściach globu. Na początku roku to ten drugi scenariusz wydawał się bardziej prawdopodobny, a ryzyko stagnacji oceniali państwo na zaledwie 15–25 proc. Skąd ta zmiana?
Na początku roku spodziewaliśmy się, że Europejski Bank Centralny zwiększy swoje finansowanie dla sektora finansowego na drodze LTRO (aukcji długoterminowych pożyczek dla banków – red.), co pozwoliłoby na podjęcie jakichś agresywnych kroków w kierunku uzdrowienia banków i poprawienie sytuacji zadłużeniowej. Operacje LTRO faktycznie miały miejsce, ale kraje, którym najbardziej one pomogły – np. Hiszpania – po prostu wchłonęły pieniądze i żadnej restrukturyzacji nie przeprowadziły. Nie sądziliśmy też, że miękkie lądowanie chińskiej gospodarki okaże się wyjątkowo twarde. To dlatego, że władze w Pekinie nieco opieszale zabierały się do jego łagodzenia. Ogólnie więc na początku roku wydawało się nam, że światowa gospodarka będzie z czasem stopniowo przyspieszała, tymczasem od marca, kwietnia zaczęła hamować. Szanse, że to się zmieni, są niewielkie, biorąc pod uwagę zbliżające się wybory w USA, które paraliżują tam wszelką debatę na temat zbliżającego się „fiskalnego urwiska". A to z kolei paraliżuje decyzje spółek dotyczące m.in. inwestycji.
Nadal jednak spodziewają się państwo, że USA będą sobie radziły lepiej niż Europa.
Scenariusz dywergencji w tym roku bardzo dobrze się sprawdzał. Teraz to zaczęło się zmieniać, ale nie znaczy przecież, że koniunktura w gospodarce wszędzie będzie jednakowo słaba. USA z pewnością pod tym względem wypadną lepiej niż Europa. Ale patrząc z perspektywy rynków finansowych, może być inaczej. Koniunktura na Wall Street była w tym roku lepsza niż na większości innych rynków dojrzałych, ale w efekcie wyższe są tam wyceny akcji. To oznacza, że gdy obawy związane z „fiskalnym urwiskiem" naprawdę się nasilą, sytuacja może się odwrócić i to europejskie rynki będą sobie radziły lepiej. Ale stawiamy przede wszystkim na rynki wschodzące.
Jakie będą główne wątki w scenariuszu stagnacji?