Czy warto wierzyć rynkowym guru? Z pewnością wiele osób zadawało sobie to pytanie, gdy słyszało kolejną alarmistyczną prognozę amerykańskiego „rynkowego celebryty". Jedni traktują inwestorskich guru jak wyrocznię, inni jak medialny folklor. Niewiele osób stara się jednak rozliczać tych ekspertów z ich prognoz. A szkoda. Gdyby więcej osób sprawdzało ich dokonania, wiele karier byłoby zagrożonych. Rozliczać guru próbuje firma CXO Advisory. Zgromadziła ona blisko 7 tys. prognoz wygłoszonych od końcówki zeszłego wieku przez 68 amerykańskich rynkowych guru. Przyglądała się ich prognozom dotyczącym indeksu S&P 500 – czy rzeczywiście zachowywał się on w określonych okresach czasu tak, jak sugerowali eksperci. Jak dotąd wychodzi na to, że ci guru mieli rację średnio jedynie w przypadku 47 proc. swoich prognoz. Czy to świadczy o bezużyteczności rynkowych przewidywań inwestorskich idoli? Trzeba wziąć poprawkę na to, że wielu guru daje mało krótko- i średnioterminowych prognoz, skupiając się na długich terminach. Często te prognozy bywają mało konkretne i poza tym guru mogą z różnych powodów próbować wpływać na rynek za pomocą swoich celowo przesadzonych prognoz. Dane CXO Advisory dają jednak do myślenia.
Liga mistrzów i hochsztaplerów
29 guru z rankingu CXO?Advisory osiągnęło skuteczność poniżej średniej. Najgorszy z nich mylił się w około 78 proc. swoich prognoz dotyczących indeksu S&P 500. Skuteczność większą niż 60 proc. osiągnęło tylko pięciu guru, a najlepszy ma skuteczność wynoszącą blisko 70 proc. Wśród tej piątki nie ma jednak powszechnie znanych i głośnych nazwisk.
„Parkiet" wybrał z całego grona dziesięciu guru. Skutecznych, przeciętnych i kiepskich. „Niedźwiedzi" i „byków". Zwolenników różnych metod analitycznych. Stanowią oni dobrą reprezentację świata rynkowych ekspertów. Przyglądając się ich trafionym i chybionym prognozom, można nabrać przekonania, że do tego, co mówią guru, zawsze trzeba mieć ograniczone zaufanie.
Kwestia przypadku
„Małpa z zawiązanymi oczami ciskająca rzutki w finansowe strony gazet jest w stanie wybrać lepszy portfel akcji niż uważnie tworzony przez ekspertów" – pisał amerykański ekonomista Burton Malkiel. W 1988 r. dziennik „The Wall Street Journal" postanowił sprawdzić tę teorię. Zamiast małp do testów wybrał jednak swoich dziennikarzy, którzy ciskali rzutkami w korkową tablicę, do której przyczepione były karteczki z nazwami spółek. Do 1998 r. gazeta przeprowadziła 100 tego rodzaju zawodów. W 61 z nich okazywało się, że profesjonalni zarządzający funduszami tworzyli lepsze portfele akcji od wybranych metodą „rzutkową". Jednakże tylko w 51 „konkursach" ze 100 portfele wybrane przez zarządzających dawały większe stopy zwrotu niż wzrost indeksu Dow Jones Industrial w tym samym okresie. Czy to oznacza klęskę zarządzających? Malkiel oraz wielu innych ekonomistów wskazuje, że ta próba nie dostarcza wystarczająco dużego materiału porównawczego. „WSJ" skończył z prowadzeniem „rzutkowych" zawodów w 2002 r. i nie ogłosił ich ostatecznych wyników. Ten eksperyment, jak i badania skuteczności rynkowych guru prowadzone przez CXO?Advisory jasno pokazują jednak, że nawet najwięksi eksperci się mylą i mogą spektakularnie przegrać z przypadkiem i rynkowym chaosem.
* Liczby przy zdjęciach rynkowych guru oznaczają, ile procent ich prognoz dotyczących trendów na amerykańskiej giełdzie okazało się trafnych. Ich skuteczność została obliczona przez firmę CXO Advisory na podstawie publicznie dostępnych wypowiedzi.