Centrum Paryża, stoi tu siedziba sławnej firmy antykwarycznej Hotel Drouot, której początki sięgają XIX stulecia. Codziennie odbywa się tam równocześnie do 16 aukcji sztuki lub antyków, prowadzonych przez różne domy aukcyjne. W sumie w sezonie jest tam ponad tysiąc aukcji, oczywiście poza tym są tysiące aukcji w całej Francji. Kolekcjonerzy lub inwestorzy mają w Drouot pod jednym dachem przegląd bieżącej podaży. W 1980 roku zbudowano nowoczesną siedzibę holdingu domów aukcyjnych. Odwiedziłem to miejsce teraz pod koniec sezonu. W środku jest 16 sal aukcyjnych. Mają po ok. 200 metrów powierzchni i pewnie ze cztery metry wysokości. Ściany wyłożone są płytą, w którą łatwiej wkręcać haki do wieszania obrazów. Ściany obciągnięte są grubą dywanową wykładziną. Obok każdej sali jest magazyn. Na obszernych korytarzach obok wejścia do sal wiszą elektroniczne ekrany. Widać na nich w czasie licytacji wnętrze sali, wyświetlane są aktualne rezultaty licytowania konkretnego przedmiotu. Słychać głos aukcjonera.
Łowcy przygód
Aukcje trwają dwa dni. Pierwszego dnia klienci od godziny 11 do 18 oglądają ofertę. Na drugi dzień od 11 do 12 można dokładnie obejrzeć przedmiot wybrany dzień wcześniej. Przedmiot może zbadać niezależny ekspert przyprowadzony przez potencjalnego nabywcę. Tego samego dnia od 14 do 18 trwa aukcja. Za przedłużenie aukcji o każde dziesięć minut trzeba zapłacić Drouot kwotę umowną. To dyscyplinuje prowadzących aukcje. To są podstawowe dane organizacyjne i techniczne. Ważna jest atmosfera, inna niż na naszym rynku.
Wędrowałem po Drouot przez kilka dni o różnych porach. Pierwsze skojarzenie: to giełda! Ale radosna giełda. Wielkie tłumy. Wszystkie nacje, wielojęzyczne rozmowy. Bardzo często słyszałem język rosyjski. Stały motyw to widok kobiet, które przedzierają się przez tłum, pchają wózek z maleństwem i ciągną za rękę starsze dziecko. Cały czas radosny nastrój, nie czuje się żadnego napięcia, często słychać śmiechy.
Drugie skojarzenie: to nabożeństwo! Warto widzieć wyjątkowe skupienie osób, które oglądają pożądany przedmiot. Wydaje się, że obrazy lub rzemiosło to dla nich przede wszystkim wartość duchowa.
Obserwowałem liczne osoby, które po zakupie z dumą (!) wynoszą zdobycz. W okolicznych kafejkach wysiadują bywalcy. Patrzyłem na staruszka przy sąsiednim stoliku. Poślinionym palcem pocierał zakupiony stary obrazek. Niecierpliwie przyspieszał ruchy, głęboko odetchnął z wyraźną ulgą. Patrzyłem zapewne na łowcę przygód, który wygrał właśnie los na loterii.