Pierwszy kwartał przyniósł najpierw ostrą wyprzedaż na rynkach surowcowych, ale później ceny wielu towarów odbiły się od dna. Cena ropy od tegorocznych dołków do końca marca wzrosła o ponad 40 proc. Tempo zwyżek zaczęło jednak hamować. Na rynku doszło do stabilizacji. – Inwestorzy na rynku surowcowym pod koniec pierwszego kwartału mogli w końcu złapać chwilę oddechu. Po wielu latach potężnej wyprzedaży, która sprowadziła wskaźnik Bloomberg Commodity Index do najniższego poziomu w historii notowań, surowce znalazły przynajmniej tymczasowe dno. Po pierwszych oznakach stabilizacji na rynku surowcowym, jakie pojawiły się w lutym i marcu, wszyscy się zastanawiają, czy pozytywna tendencja będzie utrzymana w dłuższym terminie – mówi „Parkietowi" Robert Pietrzak, analityk HFT Brokers.
Niepewne fundamenty
Wyprzedaż, do której doszło na początku roku, była wyraźnie przesadzona. Ale nie oznacza to, że na rynek powróciła dobra koniunktura i że ceny surowców wrócą w ciągu roku lub dwóch lat na poziomy z początku 2014 r. Przeciwko nowej surowcowej hossie przemawia choćby to, że światowa gospodarka wciąż jest wyraźnie osłabiona. – Inwestorzy nadal z dużą ostrożnością podchodzą do rynków rozwijających się i tym samym do rynków surowcowych. Nie powinno się więc ignorować ostatnich doniesień ze strony MFW. Fundusz ostrzegł o rosnącym ryzyku spowolnienia w Chinach i jego negatywnego wpływu na kondycję globalnej gospodarki, w tym w szczególności rynków rozwijających się. To nie jest dobra informacja, szczególnie dla surowców energetycznych, w tym dla ropy naftowej, oraz metali nieżelaznych. Natomiast ma mniejsze znaczenie dla innych rynków surowców. Ryzyka fundamentalne pozostają, a potencjał dużej zmienności cen wspierany jest nadal przez decyzje i komunikację banków centralnych. Te, zamiast stabilizować rynki, stały się katalizatorem zmienności i zaskakują inwestorów – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Łukasz Wardyn, dyrektor na Europę Wschodnią w CMC Markets.
– Wyparowała panika i strach o kondycję gospodarki Chin. Kurs juana został ustabilizowany, a indeks Shanghai Composite wyszedł na trzymiesięczne szczyty. Mimo to nie otrzymaliśmy dotychczas wiarygodnych sygnałów, że zapotrzebowanie Państwa Środka na surowce przemysłowe i energetyczne wyraźnie się nasila. W końcu nie da się dyskutować z tezą, że spadki cen surowców były zbyt dotkliwe. Imponująca skala odbicia części towarów sprawiła, że bez poprawy sytuacji fundamentalnej dalsze zwyżki są niemożliwe. W końcu wiele rynków nadal cechuje ewidentna nadpodaż. Innymi słowy: zwyżki z ostatnich tygodni były napędzane poprawą rynkowego sentymentu, a nie poprawą sytuacji fundamentalnej – mówi „Parkietowi" Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz TMS Brokers.
Szansę na zwyżki może dać jednak amerykański Fed, jeśli jego polityka okaże się tak łagodna, jak spodziewa się rynek. – Duży udział w ostatnich zwyżkach cen surowców ma słabszy dolar amerykański, w którym wyrażane są ceny wszystkich towarów. Mniej jastrzębie stanowisko Rezerwy Federalnej, która teraz przewiduje jedynie dwie podwyżki stóp procentowych w tym roku, doprowadziło do redukcji długich pozycji w dolarze amerykańskim i tym samym do zwyżek na rynku surowcowym. Rynek zupełnie nie wierzy w projekcje Fedu i wycenia kolejną podwyżkę dopiero na pierwszy kwartał 2017 roku. Gdyby rzeczywiście doszło do tak dużego przesunięcia w czasie kolejnych podwyżek, to słabszy dolar amerykański mógłby stanowić duże wsparcie dla wzrostu cen surowców w tym roku – wskazuje Pietrzak.
Ropa i złoto w trendzie bocznym?
Spośród najbardziej popularnych surowców najbardziej „niepewna" jest ropa. Jej ceny będą zależne m.in. od tego, czy 17 kwietnia producenci z OPEC i spoza tego kartelu dojdą do porozumienia w sprawie zamrożenia wydobycia. Ważne będzie również to, jak na zmiany cen będą reagowali amerykańscy producenci. Znaczący wzrost w kierunku 50 USD za baryłkę mógłby ich skłonić do uruchamiania części szybów, które były zamykane w ostatnich miesiącach, a to z kolei zwiększyłoby podaż surowca i uderzyło w ceny. – Podobnie jak poprzednie odbicie cen na rynku surowców z sierpnia 2015 r., ostatnia korekta wzrostowa trwała około pięciu tygodni. Natomiast na najważniejszym instrumencie, czyli na ropie naftowej, odbicie było już znacznie dłuższe, bo trwało od 20 stycznia do połowy marca, i mocniejsze w swojej dynamice. Są to istotne różnice in plus dla ropy. Jednak jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o odwróceniu trendu, a nawet o wejściu w trend horyzontalny. Inwestorzy zaangażowani w instrumenty pochodne na ropę powinni zachować dużą ostrożność – uważa Wardyn.