Ostatnie tygodnie przyniosły poprawę nastrojów na warszawskim parkiecie. Czy jest szansa, że optymizm zagości na dłużej?
Sytuacja na warszawskim parkiecie ustabilizowała się po tym, gdy czynniki lokalne zeszły na dalszy plan. O nastojach graczy i, co za tym idzie, kierunku indeksów w większym stopniu zaczęły decydować czynniki zewnętrzne. Te akurat sprzyjały naszym indeksom. Od pewnego czasu inwestorzy przychylniej patrzą na rynki wschodzące, co ma w dużej mierze związek z odbiciem cen na rynkach surowców. Do tego pojawiły się pierwsze pozytywne sygnały z Chin, które jeszcze do niedawna mocno ciążyły giełdom. Najnowsze dane płynące z chińskiej gospodarki, np. rosnące rezerwy walutowe czy dane o eksporcie, napawają optymizmem. Rynki wyszły więc z założenia, że chińska gospodarka najgorsze może mieć już za sobą i ryzyko głębszego hamowania chińskiego wzrostu znacząco spadło. Dzięki poprawie nastojów na pozostałych rynkach krajowy parkiet złapał chwilę oddechu, dzięki czemu udało się podciągnąć krajowe indeksy po silnych spadkach. Zakładając, że to korzystne otoczenie ma szanse się utrzymać, dostrzegam szanse na kontynuację zwyżek w Warszawie w kolejnych miesiącach.
Problemem naszego rynku pozostaje dość niska aktywność inwestorów. Inwestorzy zarówno zagraniczni, jak i krajowi wolą omijać nasz rynek...
Powrót inwestorów zagranicznych jest uzależniony od ich nastawienia do rynków wschodzących. Ostatnio jednak ten kierunek inwestycji zaczyna zyskiwać na znaczeniu, ponieważ pojawiły się sygnały świadczące o odwróceniu trendu spadkowego na rynku surowców, a akcje notowane na giełdach rozwiniętych są już stosunkowo wysoko wyceniane. Jeśli kapitał zacznie płynąć szerszym strumieniem na te rynki, skorzysta na tym również nasz parkiet, ponieważ jesteśmy częścią tego samego koszyka.
Nieco inaczej wygląda sytuacja spółek o mniejszej kapitalizacji. W tym segmencie kluczową rolę odgrywają fundusze inwestycyjne. Do tej pory TFI były bardziej zainteresowane pilnowaniem płynności. Myślę jednak, że ta grupa inwestorów może wrócić do gry. Jeśli pozytywny trend na naszej giełdzie się utrzyma, fundusze zyskają mocny argument dla potencjalnych klientów w postaci solidnych stóp zwrotu. Paradoksalnie niskie obroty na naszym rynku powodują, że stosunkowo niewielki napływ świeżej gotówki może wyraźnie podnieść indeksy. Dotyczy to zarówno zagranicznych, jak i krajowych inwestorów. Gotówki do zainwestowania jest dużo. Nasz rynek musi jedynie dostarczyć powodów, by popłynęła ona właśnie do polskich akcji.