W ostatnich miesiącach na warszawskim parkiecie dominują spadki. Trudno się zatem dziwić, że inwestorzy szukają alternatywnych sposobów inwestowania pieniędzy. Jednym z nich może być rynek NewConnect, który do życia został powołany w sierpniu 2007 r. Notowanych jest na nim obecnie 413 spółek o łącznej kapitalizacji 8,8 mld zł. Analitycy jednogłośnie podkreślają, że inwestowanie na rynku alternatywnym wiąże się z dużym ryzykiem. Największą jego wadą jest niska płynność i kiepska komunikacja spółek z rynkiem. Jednocześnie ponadprzeciętne stopy zwrotu kuszą i przyciągają uwagę graczy. Wśród emitentów z NewConnect nie brakuje bowiem perełek, które w ostatnich latach pozwoliły zarobić kilkaset procent. Inwestorzy, którzy nie lubią dużego ryzyka, nie powinni jednak budować swojego portfela inwestycyjnego, opierając się wyłącznie na spółkach z NewConnect, lecz traktować je jedynie jako uzupełnienie.
Historyczne dno notowań
Wskaźnik NCIndex30, grupujący 30 najbardziej płynnych spółek z małej giełdy, w piątek wyznaczył historyczny dołek notowań na poziomie 785 pkt. Od początku roku stracił około 16 proc., a w ciągu ostatnich 12 miesięcy potaniał o około 12 proc. W tym czasie z grona największych spółek z alternatywnego rynku najwięcej, bo około 99 proc., stracili posiadacze akcji Damf Inwestycje, spółki, która w maju tego roku zmieniła nazwę z Fly.pl. 30 proc. udziałów w firmie kontroluje znany inwestor Mariusz Patrowicz. Mimo zmiany nazwy działalność turystyczna będzie kontynuowana. Spółka planuje akwizycje portali internetowych zajmujących się sprzedażą wakacji. Po około 77 proc. stracili również akcjonariusze Europejskiego Funduszu Energii i Baltic Ceramics Investments. Pierwsza z nich oferuje rozwiązania w zakresie budowy ekologicznych elektrowni oraz zintegrowanych produktów medycznych. Druga zaś, zależna od giełdowej firmy IndygoTech Minerals, zarządza projektem budowy pierwszej w UE fabryki proppantów ceramicznych, wykorzystywanych w procesie poszukiwania i wydobycia gazu i ropy.
W zupełnie innych nastrojach są z kolei akcjonariusze EC2, Erne Ventures i Jujubee. Akcje informatycznej firmy EC2 w ciągu ostatniego roku podrożały o około 320 proc. Mimo tak wyraźnego wzrostu spółka w dalszym ciągu jest bardzo mała, jej kapitalizacja wynosi 4,6 mln zł. O około 260 proc. podrożały również papiery dewelopera gier wideo, spółki Jujubee. Ponad 250 proc. zarobili też posiadacze udziałów funduszu Erne Ventures. Spółka planuje w ciągu najbliższego roku przenieść się na główny parkiet. Decyzja o ewentualnej emisji akcji nie została jeszcze podjęta. Również inna firma zajmująca się inwestycjami kapitałowymi rozważa zmianę otoczenia. Zdaniem Sławomira Jarosza, prezesa ABS Investment, byłoby to możliwe w ciągu najbliższych trzech lat. Zmianie parkietu miałaby towarzyszyć emisja akcji o wartości 7–10 mln zł. Pieniądze trafiłyby na rozbudowę portfela inwestycyjnego. Zmianę parkietu rozważa również Pharmena, jedna z największych spółek notowanych na rynku NC (jej kapitalizacja wynosi 160 mln zł). Firma zależna od giełdowego Pelionu sprzedaje dermokosmetyki, pracuje nad suplementem diety przeznaczonym do zaspokajania potrzeb żywieniowych w profilaktyce miażdżycy oraz prowadzi badania kliniczne nad innowacyjnym lekiem przeciwmiażdżycowym. – Rozważamy przeniesienie notowań Pharmeny na rynek główny warszawskiej giełdy, jednak nie jestem w stanie potwierdzić, czy nastąpi to w ciągu najbliższego roku. Najpierw musimy zaczekać na zakończenie naszych kluczowych projektów, tj. skutecznej komercjalizacji leku oraz wprowadzenia do sprzedaży suplementu diety – mówi Konrad Palka, prezes Pharmeny. W najbliższych tygodniach otoczenie chce zmienić prawdziwy gigant na małej giełdzie, informatyczna spółka PGS Software. Wartość rynkowa firmy wynosi 430 mln zł i z powodzeniem wystarcza do zmiany parkietu. Przypomnijmy, że wycena rynkowa spółki zmieniającej parkiet musi być nie mniejsza niż 12 mln euro, czyli około 52 mln zł. W przypadku gdy emitent chce wejść od razu na główny rynek akcji, jego minimalna kapitalizacja musi wynosić równowartość 15 mln euro, czyli około 65 mln zł.
Trudny los spółek zmieniających parkiet
Od początku ubiegłego roku na rynek regulowany przeprowadziło się 16 spółek. Od zmiany otoczenia do teraz potaniały akcje aż dziewięciu z nich. Najmocniej straciły walory Suneksu (76 proc.), Esotiq & Henderson (68 proc.) i Biomedu-Lublin (64 proc.). Kursy akcji trzech emitentów znajdują się blisko zamknięcia w dniu przeprowadzki na główny parkiet. Mowa o Grodnie, Adiuvo Investments i Gekoplaście. Od momentu zmiany parkietu jedynie akcje czterech spółek pozwoliły zarobić. Najmocniej, bo o około 70 proc., podrożały walory Izo-Bloku. Analizowana próba jest jednak zbyt mała, by na jej podstawie wyciągać daleko idące wnioski. Na rynku nie brakuje emitentów, których akcje po zmianie parkietu w dłuższym terminie radzą sobie bardzo dobrze. Przykładowo akcje biotechnologicznej Selvity od zmiany parkietu w grudniu 2014 r. podrożały o prawie 50 proc.
Zmianie otoczenia często towarzyszą również wtórne emisje akcji. Z 16 spółek, które w ciągu ostatniego 1,5 roku zmieniły parkiet, siedem dokonało emisji.