Co roku w Soelden przemysł narciarski spotyka się podczas inauguracji Pucharu Świata i może prezentować siłę. Powody do zadowolenia są, nawet jeśli zdarzają się kaprysy rynku oraz pogody.
Na świecie jest już prawie 2100 dużych alpejskich ośrodków narciarskich. Ich wykorzystanie, mierzone nieco po staremu osobodniówkami (jeden narciarz korzystający z jednego ski-passa dziennie tworzy jedną alpejską osobodniówkę), też wygląda imponująco: co roku ta liczba utrzymuje się na poziomie 400 mln (te i poniższe dane według 2015 International Report on Snow & Mountain Tourism).
Przede wszystkim Europa
Największym rynkiem alpejskim pozostaje Europa – około 200 mln osobodniówek rocznie. W USA ten wskaźnik sięga 80 mln, co czyni ze Stanów Zjednoczonych kraj, w którym narciarzy na stokach jest najwięcej. Za liderem są klasyczne kraje alpejskie: Francja i Austria (50–55 mln osobodniówek rocznie). W regionie nordyckim, czyli w Szwecji, Norwegii i Finlandii, liczba ta sięga łącznie 17 mln.
Policzenie narciarzy też daje efektowny rezultat: około 120 mln ludzi na świecie jeździ rekreacyjnie na deskach i ta liczba rośnie, choć dość wolno. Nie przekłada się ostatnio na wzrost liczby osobodniówek, gdyż – w skali globalnej – ludzie znacznie częściej niż przed laty wybierają się na krótkie wypady w góry.
Nie zmienia się też fakt, że kraje europejskie najbardziej korzystają z turystyki narciarskiej. W Austrii zagraniczni narciarze (głównie z Niemiec i Wielkiej Brytanii) stanowią około 65 proc. osób obecnych w ośrodkach, w Szwajcarii i Norwegii ten wskaźnik sięga 45 proc., w Szwecji i Finlandii – 15 proc,. w Kanadzie – 10 proc., w USA – tylko 5 proc.